- Meave, nie wiem co w tobie widziałem... - warknąłem pod nosem, upadając na kolana. - Lecz zaklinam Cię na swoje życie, że znajdę Cię i za wszystko zapłacisz... - zacisnąłem mocniej pięści, po czym powoli się podniosłem.
Poprawiłem swój płaszcz... Dom stał w gruzach, Shadow już nie było. Co mi pozostało? Wyciągnąłem z kieszeni telefon. Wybrałem jeden w dobrze znanych numerów.
- Halo? - w słuchawce rozbrzmiał kobiecy głos.
- Sorki, puściłem twój dom z dymem. Nie, czekaj... Zrobiła to Meave podkładając ogień pod jedne z drzwi - wyjaśniłem krótko, starając się zachować spokojny ton. - Jeżeli ją spotkasz, zezwalam na wszystko - rozłączyłem się i z powrotem schowałem telefon, uprzednio go wyciszając.
Westchnąłem głośno... Co mi pozostało? Torba z jednym podkoszulkiem w środku, walkmanem i zdjęciami. Zrezygnowany ruszyłem prosto przed siebie. Czy sens tyrania się pociągami do domu siostry miał sens? Wątpię.
***Kilka dni później***
Cały dzień szwendałem się po mieście, a noc spędzałem w jednym z tańszych hoteli. Nie kontaktowałem się z nikim znajomym przez ostatni niespełna tydzień. Wciąż o niej myślałem - o tym, co by się stało, gdyby losy potoczyły się zupełnie inaczej. Ona by nie wyjechała... Może za ten czas zbliżylibyśmy się do siebie? Nadal miałem jedno pytanie - Dlaczego tak właściwie wyjechała? Nie zdążyłem wyczytać tego w jej myślach... Zatem, czy kiedykolwiek poznam prawdę?
***
Kolejny dzień. Przyglądałem się tym samym bilbordom i znakom drogowym. Czy to się nie nazywa "rutyna"? Nie wiem dlaczego akurat wtedy skręciłem w stronę parku. Jakaś siła mnie tam ciągnęła... W jednej z ciemniejszych uliczek - jak na jasny dzień - dostrzegłem skuloną kobietę, siedzącą na ławce. Miała założony kaptur na głowie, więc nie mogłem dostrzec jej twarzy... Samo jakoś wyszło, usiadłem kilka metrów od niej na dosyć dużej ławce.
- Co się stało? - zapytałem spokojnym głosem, przyglądając się nie wielkiej posturce ciała.
- Ch*j Cię to interesuje! - warknęła, w dziwnie znajomy mi sposób.
Jeszcze raz się jej przyjrzałem. Te same, jasne włosy... Ta sama tonacja głosu...
- Jak masz na imię? - zapytałem, delikatnie przekrzywiając głowę.
- Spier*dalaj - burknęła, odsuwając się jeszcze dalej ode mnie.
- Jestem Peter - powiedziałem krótko. - Peter Quill - powtórzyłem, dodając do imienia nazwisko.
<Shadow? :3 Rite JESZCZE Cię nie porwie!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz