Inne strony

czwartek, 15 czerwca 2017

OD Resney CD Vane

Zrezygnowana, dokończyłam picie herbaty. Miło, że w jakimś stopniu się o mnie martwi...
- Co było, minęło. Nie zmienimy przeszłości - podniosłam się - chodź, pomożemy temu szopowi.
- Kogo nazywasz szopem?! - Rocket niechętnie na mnie spojrzał. Zrezygnowana wstałam, pomagając mu ogarniać rzeczy.
- Ten pistolet jest na...?
- Obrotach elektryczno-mechanicznych - odpowiedział - wciąż dziwnie mi strzela.
- Wiesz czemu? - rozmontowałam część.
- EJ uważaj, to drogi sprzęt! - jak zawsze powiedział, bez ufności.
- Masz źle skalibrowane kody... Masz błąd 201a... Poczekaj - wyjęłam panel i zaczęłam pisać to od nowa.
- Zabieraj łapska od mo--
- Zrobione - podniosłam pistolet i strzeliłam w kukłę. Ten spojrzał na mnie, opuszczając uszy zaskoczony.
- Eee i tak bym na to sam wpadł.
- Zwykłe "Dziękuje" - obróciłam pistoletem i mu podałam. Ten wyrwał go z mojej ręki, cicho mamrocząc pod nosem. Zaśmiałam się. Spojrzałam na Vane i odwróciłam głowę. Po chwili jednak się podniosłam i dotknęłam jej skroni.
- Czemu nie chcesz tego dziecka? - miałam zamknięte oczy - szukanie w internecie jest niebezpieczne, bez jakichkolwiek zabezpieczeń... Ciekawe co by powiedział Kiba, gdyby się dowiedział...
- Nie grzeb mi w głowie! - odepchnęła mnie.
- Twój umysł mi na to pozwolił - pstryknęłam palcami - może mam tylko jedną moc, ale opanowaną  prawię do perfekcji.
- Jakoś nie wyczułaś zauroczenia u Hige...
- Nie siedzę mu-- Czekaj, co? - spojrzałam na nią wściekła. Ta się zaśmiała.
- Resney, wiem, co myślisz o miłości, ale powinnaś mu d--
- Posłuchaj mnie, Vane. Wiesz, dlaczego nienawidzę miłości. Wiesz, jak bardzo jej nie chce. Hige jest moim przełożonym i przyjacielem. Ale nic więcej. Pomaga mi w misjach, fakt. Ale on pewnie kogoś innego ma na oku, a ja nie mam zamiaru się na niego rzucać, bo jest TYLKO przyjacielem. Jasne?
- Mhm... - odpowiedziała i wróciła ze mną do sprzątania - Resney... Nie mów Kibie...
- Spoko, to nie moja sprawa, ale ci nie pomogę.
- Czemu?
- Bo mnie zabije jako pierwszego, bo ci w tym pomagałam.
- On taki nie jest!
- TYLKO DLA CIEBIE - podniosłam głos. Ta od razu zamilkła. Wzięłam głęboki wdech i miałam właśnie wyjść.
- Resney, tutaj Hige.
- Tutaj Resnej, co jest? - włączyłam komunikator, który zawsze mam założony.
- Zgadnij.
- Nie wiem.
- Będzie bal. Idealna okazja, by zdobyć informację o naszych przeciwnikach. Ale jest problem... Można tam wejść tylko z partnerem lub partnerką. Homosiowe pary nie wpuszczą.
- Gh... Będzie trzeba sobie tą akcję odpuścić.
- Resney taka okazja może się nie powtórzyć!
- Ty nie masz z kim iść, ja nie mam z kim iść, a-- - wtedy mi coś wpadło do głowy, ale od razu zaprzeczyłam tym pomysłem. Vane tam nie pośle... nie w tym stanie - a i tak nas poznają...
- Resney, to jest BAL MASKOWY. Maski założymy, trochę włosy przefarbujemy i można iść!
-
I z kim ty niby chcesz pójść, mądralo?
- Z tobą. - Stanęłam na środku drogi. Ze mną?
- Hige, ja tańczyć nie potrafię, a z resztą... Nawet jakbyśmy poszli, to CO? No nic nie zrobimy.
- To pan prowadzi taniec.
- Podepcze cię.
- Dopilnuje, żeby nie.
- Nienawidzę chodzić w sukienkach.
- To pod sukienkę ubierzesz spodnie i koszulkę.
NIE I KONIEC - rozłączyłam się. Weszłam do siebie, a ten stał przed drzwiami.
- No Resney! To tylko służbowo, może się czegoś dowiemy! - spojrzałam na niego kątem oka. Wzięłam głęboki wdech.
- DOBRA JEZU! Ale morda w kubeł, nikt nie może wiedzieć - wskazałam na niego. Ten dał swój palec na mój nos.
- Boop.

<Vane? XDD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz