Inne strony

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Od Vane CD Gilbert

Spojrzałam to na niego, to na bardzo wyzywający komplecik, który trzymał w dłoni. Na mojej twarzy zawitała widocznie zdziwiona mina.
- Odłóż to tam gdzie to było, pedofilu! - podniosłam ton, delikatnie mrużąc oczy.
- Noo proszę... Taskam dla ciebie te wszystkie torby, więc chciałbym dostać coś w zamian... - wyszczerzył się o wiele szerzej niż poprzednio.
Przeskanowałam wzrokiem kilka rodzajów bielizny, które miałam w koszyku. Westchnęłam cicho, opuszczając głowę i podnosząc koszyk w jego stronę.
- Wrzuć to tutaj... - mruknęłam, tak jak zwykle w dosyć niekomfortowych sytuacjach zasłaniając się grzywką. Mężczyzna posłusznie zrobił to, o co go prosiłam.
- Wybrałaś już wszystko? Możemy już iść do przymierzalni? - z jego ust nadal nie schodził ten sam, pedofilski uśmieszek.
- Nie wiem jak, jakim sposobem, ale kiedyś naprawdę cię uduszę... - warknęłam pod nosem, wzdychając ciężko.
- Czyli wszystko? Więc chodźmy! - uchwycił moją rękę i pociągnął mnie za sobą w stronę przymierzalni.
Musiałam przetrawić wszystkie swoje myśli, które naszły mnie właśnie w tej chwili. Jego słowa jak zwykle wzbudzają we mnie od groma teorii spiskowych, dotyczących tego, co właściwie nas łączy. Z jednej strony było to dziecko, natomiast z drugiej... Wciąż zdawało mi się, że jednak chodzi o coś zupełnie innego...
Stałam przed lustrem w dosyć małym pomieszczeniu. Westchnęłam cicho, już zupełnie nie mając pojęcia co się ze mną dzieje. Zostawię te przemyślenia na inny, bardziej adekwatny moment.
Podniosłam komplet wybrany przez Gilberta... Ponownie przeskanowałam go podejrzliwym wzrokiem, niemalże identycznie jak poprzednio. Rozpięłam koszulę i ściągnęłam spódniczkę, po czym pozbyłam się swojej dotychczas noszonej bielizny. Przyodziałam ten jakże "zwyczajny" komplet na siebie. Jak na złość, musiałam mieć problem z zapięciem głupiego stanika. Zaczęłam się dosłownie siłować z tymi małymi, plastikowymi haczykami...
- Pomóc w czymś? - wychylił się niemalże od razu, zapewne słysząc moje przeklinanie zza zasłony.
- Pojebało cię!? - krzyknęłam w momencie, przysłaniając się obiema dłońmi.
- Spookojnie dziewczynko... - wymruczał mi do ucha, delikatnie przejeżdżając palcami po moich plecach. - Nic ci nie zrobię... - zasłonił z kurtynę z powrotem.
Jego ręka powędrowała prosto w stronę zapięcia. W kilka sekund uporał się z "problemem", po czym uchwycił mnie za ramiona i odwrócił w swoją stronę. Przeskanował mnie swoim widocznie podjaranym wzrokiem.  Gdy tylko chciałam się zasłonić, on w momencie uchwycił oba moje nadgarstki i przybił do ściany.
- Jak dla mnie, to nawet mogłabyś tak chodzić po domu... - wymruczał mi do ucha, przybliżając się bardziej.
W momencie zrobiłam się cała czerwona, a to samo, o czym myślałam wcześniej wróciło... Przyglądałam mu się prosto w oczy.
-  Gilbert, ja... Muszę ci coś... - wydukałam, delikatnie przygryzając wargę. - Ja...
Przerwała nam coraz głośniejsza rozmowa dwóch kobiet. Ktoś zbliżał się w stronę szatni... W momencie wyrzuciłam mężczyznę za kurtynę, a sama przeszłam do przyodziania swoich ubrań. Dosyć zakupów na dziś, chcę do domu... Zebrałam wszystkie rzeczy do koszyka, po czym wybyłam z przebieralni.
- Idziemy do samochodu... - stwierdziłam w momencie, praktycznie truchtem podchodząc do kasy.
- Coś się stało, Vane? - zapytał w momencie, chwytając mnie za nadgarstek. Zatrzymał mnie w miejscu niemalże od razu. - Chciałaś mi coś pow- -
- Chodźmy już... Proszę... - szepnęłam, wyrywając się. - Pogadamy kiedy indziej...
***Szalalala...  Tepamy się...***
Kolejna jakże szalona akcja dotycząca samookaleczenia powstrzymała Kibę, od ponownego puszczenia mnie do pracy. Haha... Mała Vane wciąż przechodzi przez depresję. Ciekawe... Siedziałam w domu, czekając na Gilbercika, który miał dzisiaj razem ze mną pojechać na badania. Pewnie nie będzie zadowolony, widząc, co znowu odwaliłam... No cóż....
Dzwonek do drzwi. Nie chciało mi się wstawać... Westchnęłam cicho, ostatecznie podnosząc się na równe nogi. Uchyliłam drzwi, znowu, tak samo jak kilka dni temu przyglądając się jego żółtym oczom.
- Hej - przywitał się z uśmiechem.
- Witam, witam... Wejdź do środka... - westchnęłam, otwierając przed nim szerzej drzwi.
"Spać mi się chce" - mruknęłam w myślach.
<Gilbercik?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz