Inne strony

niedziela, 3 września 2017

Od Vane CD Gilbert

Nie potrafiłam wydusić z siebie najmniejszego słówka. Przyglądałam się mężczyźnie, który klęczał przede mną od kilku sekund. Podniosłam się z krzesła, mimowolnie przykładając swoją rękę do serca. Przymknęłam oczy, po czym uśmiechnęłam się pod nosem. Wzrok co najmniej połowy gości jak i obsługi zostały skierowane w naszą stronę.
- Gilbert... Ja też nie wyobrażam sobie bez ciebie dalszego życia... - wyszeptałam, z powrotem uchyliłam powieki. Zanurzyłam się w jego spojrzeniu, podczas gdy z moich oczu zaczęły wyciekać pierwsze łzy. - Chcę z tobą zostać na zawsze... - upuściłam mimowolnie ręce. - Więc, tak!
Również się uśmiechnął, po czym wyciągnął w moją stronę rękę.  Ułożyłam swoją dłoń na jego dłoni. Mężczyzna w momencie wsunął na mój palec pierścionek zrobiony z dwóch rodzajów złota. Gdy tylko podniósł się na równe nogi, rzuciłam mu się na szyję z szerokim uśmiechem na twarzy. Otaczający nas ludzie zaczęli bić brawo.
- Uważaj, bo mi marynarkę ubrudzisz - wyszeptał i zaśmiał się pod nosem.
- Czy ty uważasz, że mam więcej tapety niż twarzy? - uniosłam wzrok do góry, nieco mrużąc oczy.
- Ależ skądże... - uchwycił od dołu mój podbródek. - Jedynie się z tobą droczę - powiedział, po czym złączył nasze usta w pocałunku.
Zaśmiałam się cicho, chwytając jego rękę. Spojrzałam kątem oka na ludzi, którzy wciąż bili brawo. Nieco zawstydzona przysiadłam z powrotem na swoim krześle, zasłaniając swoje oczy jasną grzywką. Widocznie spięta zaczęłam nerwowo bawić się otrzymanym przez niego pierścionkiem,
- Naprawdę, bardzo ładny... - powiedziałam, obracając go kilka razy na swoim palcu.
- Nie stresuj się tak - uśmiechnął się łagodnie, wciąż stojąc nade mną. - Patrz tylko na mnie i udawaj, że ich nie ma - dodał, poprawiając włosy opadające na moją twarz. - Dobrze? - ponownie uniósł mój podbródek do góry.
- Postaram się... - spojrzałam do góry z lekkim rumieńcem na twarzy.
- Chyba powinienem częściej zabierać cię do tego typu miejsc, bo twoja zaczerwieniona twarz jest naprawdę... Ups... Chyba powiedziałem to na głos - zaśmiał się, zasiadając po drugiej stronie stolika.
- Nie prowokuj mnie - prychnęłam cicho, strzepując dopiero co poprawioną grzywkę. - Właśnie przed chwilą skazałam się na ciebie - wciąż siedząc wyprostowana, spoglądnęłam na mężczyznę złośliwym wzrokiem.
- Mam się do ciebie zwracać Vane Nightray już teraz, czy może wolisz... - nie dokończył, zapewne wyczuwając wyraźny ból w okolicach kostki. Nawet siedząc przy stole mogę jakoś zmotywować go do zamknięcia się... "Chyba jednak siedzenie w restauracji nie jest takie złe" - stwierdziłam w myślach, delikatnie się uśmiechając.
- Co zamawiasz? - zmieniłam w momencie temat, szczerząc się.
***
Po skończonym jedzeniu kelnerzy odebrali nam puste talerze i wystawili rachunek. Gilbert chyba już wcześniej przygotowany wyciągnął z portfela pieniądze i wsadził je do specjalnie przyszykowanej sakiewki. Gdy tylko podniosłam się z krzesła, ten w momencie znalazł się przy mnie i wziął mnie sobie pod rękę. Nieco zdziwiona spojrzałam na niego, na co on odpowiedział delikatnym uśmiechem. W następnej kolejności podał mi płaszcz i pomógł go założyć. 
- Jesteś za miły - mruknęłam pod nosem, poprawiając guziki przy rękawach kurtki.
- Przez resztę dnia jestem twój... - odpowiedział, wcześniej przybliżając swoją głowę do mojego ucha. - Więc, gdzie sobie życzysz? - dopowiedział, otwierając przede mną drzwi od samochodu, który czekał zaledwie kilka metrów od wejścia restauracji. 
Można powiedzieć, że czekałam tylko na to pytanie. Ostatnio udało mi się znaleźć naprawdę ładne miejsce, w które zapragnęłam zabrać się razem z Gilbertem. Przysiadłam na fotelu drugiego pasażera.
- Ustawię ci nawigację - powiedziałam tajemniczo się uśmiechając.
- Niech będzie - zasiadł na kierownicą, po czym przekręcił nieduży kluczyk w stacyjce. 
Dorwałam się do wbudowanego sprzętu, żeby w momencie wpisać adres ulicy przy której znajdowało się to miejsce. Oczywiście uwzględniłam fakt, że musimy gdzieś zostawić auto. Na całe szczęście z tego co zapamiętałam znajduje się tam przejazd. Uśmiechnęłam się, gdy tylko kobiecy głos wskazał drogę którą trzeba jechać.
***
Gdy tylko silnik samochodu przestał działać, w momencie wyparowałam z pojazdu. Po kilku sekundach znalazłam się przy krańcu klifu na którym akurat się znajdowaliśmy. Z tego miejsca rozprzestrzeniał się naprawdę cudowny widok... Gwiazdy, które zwisały tuż nad rozciągającą się panoramą miasta nocą. Kolorowe światełka były naprawdę piękne z tej perspektywy. Westchnęłam cicho, zupełnie zanurzając się w tym widoku... Wpatrywanie się w niego godzinami, chyba nie sprawiłoby mi większego problemu.
- Podoba ci się tu? - szepnęłam, wyczuwając owijające się wokół moich bioder ręce. 
Odsunęłam się nieco do tyłu, aby zanurzyć się w jego płaszczu. Było mi zimno, a on znowu wykazał się swoimi umiejętnościami grzewczymi. 
- To miejsce jest naprawdę niesamowite... - stwierdził, zgodnie przytakując głową.
- Ale... - zaczęłam, nieco spuszczając wzrok w dół. - Chciałam cię tu zabrać, bo... - wydukałam, w momencie zwracając głowę w jego stronę.
- Nie bój się...  Mów... - przeczesał swoimi palcami moje włosy, które w tym momencie dosłownie błyszczały w świetle księżyca. 
Spuściłam nieco wzrok, wzdychając cicho. Westchnęłam. "Prosto i bez przeciągania, nie bój się powiedzieć, że tego chcesz..." - powiedziałam do siebie, po czym w momencie spojrzałam mu prosto w oczy. Uchwyciłam kołnierzyk jego płaszcza w swoim uścisku. Jednym, stanowczym szarpnięciem przyciągnęłam twarz mężczyzny bliżej swojej.
- To, tu i teraz - powiedziałam z wyraźnym błyskiem w oku.
- Z dnia na dzień coraz bardziej mnie zaskakujesz... - westchnął, uśmiechając się szeroko. - Czego tylko sobie życzysz... - w momencie przyciągnął mnie do siebie.
Wpiłam się w jego usta, wciąż trzymając kołnierzyk należącej do niego kurtki. Zrobiliśmy kilka współgrających kroków w stronę samochodu, na którego maskę zostałam w ułamku sekundy zepchnięta. Przeskanował moją postać, śmiejąc się cicho pod nosem. Stojąc nade mną, w końcu po momencie z powrotem zbliżył się do mojej twarzy. 
- Nimfomanka... - szepnął, zabierając się za zsunięcie ze mnie białej sukienki.
- Stary pedofil - odburknęłam, czując przyśpieszający rytm serca
***Ej, chyba mogę coś zachować dla siebie? ( ͡° ͜ʖ ͡°)***
Obudziłam się... W łóżku? Cholera, czy to co wydarzyło się wczoraj było snem? Nagle poderwałam się do pionu, skanując wzrokiem pomieszczenie. Byłam tu sama... Wygramoliłam się spod kołdry, poprawiając przy tym swoją koszulę nocną. "Zimno..." - mruknęłam niezadowolona, a na moją twarz wpłynął wyraźny grymas. Dorwałam się do swojej półki, z której dorwałam dobrze znaną bluzę. Kiedyś udało mi się ją zwędzić Gilowi... Zanurzyłam się w niej w momencie, podwijając przy tym rękawki. Wyciągnęłam z jej środka swoje długie włosy, żeby w następnej kolejności założyć kaptur. 
- Czyli to nie był sen... - westchnęłam, spoglądając na pierścionek widniejący na mym palcu.
Wybyłam za drzwi. W krótkim czasie udało mi się podejść pod schody. Starałam się zejść na dół tak cicho, jak tylko mnie było w tej chwili na to stać.
- Śpiąca królewna się obudziła! - dotarł do mnie głos z dołu.
Westchnęłam cicho, przyśpieszając kroku. Na dole nie zabrakło nikogo. Yuri siedział grzecznie w swoim bujaczku, Rocket majstrował coś w swoich rzeczach, a Gilbert aktualnie siedział przy stole wpatrując się we mnie. 
- Wczoraj... - zaczęłam, podchodząc do stołu. - Czy wczoraj było wczoraj? - zmrużyłam oczy, spoglądając na ciemnowłosego.

<Gil? C; >


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz