Inne strony

poniedziałek, 9 października 2017

Flurry Cd Kevina

– Lily... – zaczęła Flurry, wodząc za koleżanką wzrokiem.
– Co?
– O czym wy tak rozmawialiście?
– On kazał ci zapytać? – stłumione warknięcie było odpowiedzią.
Różowooka westchnęła, zrezygnowana kręcąc głową.
– Nie. Nie ufam temu całemu Yaze.
– Nie zamieniłaś z nim ani słowa!
Zignorowała ją i mówiła dalej.
– Jest podejrzany. To. Skończy. Się. Źle.  Powiedziałaś mu coś o nas? O Xerxesie?
   Zastygła w pół kroku. Pozwoli odwróciła głowę w stronę drobnej istotki, którą się opiekowała.
– O co ty mnie podejrzewasz?
Przerwało jej stukanie do drzwi wejściowych. Zawiesiła się i słuchała, nawet nie oddychając.
– Ten debil nas podsłuchiwał. A teraz poszedł otworzyć.  – Stwierdziła krótko.
– Nie podejrzewam cię o nic nie rozsądnego, jednak on cię... Omotał? Nawet ja tak szybko się do ciebie nie zbliżyłam, jak on to zrobił.
Z dołu dało się słyszeć głosy, jednak dziewczynki siedzące w zamkniętym pomieszczeniu nic z nich nie rozumiały. Jednak, gdy wparowało do nich czterech ścigających...
  Pierwszą, która zareagowała była Corrinne. Z stronę ściągających poleciały kule ognia. Jeden, który reprezentował jagnię, padł martwy z licznymi bąblami na pysku.
Flurry także postanowiła się dołączyć do walki, ale jej iluzję stanowczo rozwiała Oreo.
Uciekać? No chyba ją...
A w sumie... Why not? Lepiej wcześniej niż później, kiedy już nie będzie okazji, jak to zwykli mawiać ludzie. A nie. Oni tak nie mówią. Dobra, ucieczka... – myślała Flurry, powoli wycofując się pod ścianę.
          Jednak... Coś jej nie wyszło. Po chwili były sprowadzane w stronę wyjścia.
– Zdrajca. – mruknęła Corrinne w stronę Kevina. On jakby tego nie słyszał. Gapił się w pustą przestrzeń.
– Mówiłem, że jeszcze nie? – odezwał się, wlepiając mordercze spojrzenie w przypadkowe osoby.
I... Dalej nikt nie odnotował co się działo...
Po dokonanej analizie zamlgonych wspomnień, Oreo uznała, iż Xerxes ruszył w ich stronę, ale ktoś strzelił w jego stronę. Ale pocisk spłonął, dopadnięty fioletowymi płomieniami.
Widziała co robi. Wiedziała, że igra z ogniem. Ale... Skoro uważała go za zdrajcę... Czemu to zrobiła?
Drugi nabój jednak przedarł się i dopadł opiekuna.
Cichy krzyk wyrwał się z ust starszej dziewczyn. Widocznie nie zanotowała momentu, gdy już wyciągano je siłą - a szczególnie Corr, bowiem się wyrywała - jego klatka  uniosła się. Delikatnie, ale uniosła.

< Kevin? :D >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz