Inne strony

sobota, 21 października 2017

Od Jack'a CD Yuki

- Nadzieja matką głupich... - westchnąłem, spoglądając na stojącą kilka metrów dalej dziewczynę. - Musisz być świadoma, że w każdej chwili ktoś może cię zaatakować od tyłu. Jedna, kulka, w łeb i koniec - dodałem, podwijając do góry opatulający moją twarz materiał.
- Jestem jak najbardziej świadoma wszystkiego, co mnie otacza... - mruknęła pod nosem, widocznie niezadowolona z wygłoszonej przed chwilą mej opinii. Mimowolnie cicho się zaśmiałem.
- Miło się gadało, ale ja już będę spadał - w tym momencie nie potrafiłem wymyślić "lepszej" wymówki, na ulotnienie się z tego miejsca. Po prostu nie lubię towarzystwa, jestem aspołecznym dzieciakiem. - Z pewnością kiedyś spotkamy się na misji, Milady - nie minęło kolejne kilka sekund, a ja nie czekając na reakcję ze strony dziewczyny, po prostu odszedłem w cień.
*Może teraźniejszość?*
Ach... Pomyśleć, że zaraz po mym dołączeniu do Sprint of Shining Star, wszystko w pewnym sensie zaczęło się sypać. Dwie egzekucje trzech naszych, w tym przywódcy jednego z klanów. Tak zwana "katastrofa" o której ostatnio głośno w klanie Guardians of the Galaxy... Skąd to wszystko wiem? Prosta odpowiedź - stanowisko zwiadowcy. Czasami wykorzystuję je, tylko dla swoich egoistycznych potrzeb... No cóż...
- Jack, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - warknęła w moją stronę dziewczyna, która od dłuższego czasu najwyraźniej tłumaczyła mi szczegóły jakiegoś tam planu. 
Uniosłem na nią swoje pełne znudzenia spojrzenie, pod którym w rzeczywistości krył się czysty ubaw. Kocham denerwować ludzi swoim zachowaniem. Mam to we krwi... I po prostu czekam, aż wreszcie zda sobie ona z tego sprawę.
- No, no, no... Masz mi kogoś przydzielić do akcji napadu na ścigających, tak? - wyrecytowałem to, co udało mi się zapamiętać z urywków jej słów, które udało mi się zarejestrować w swojej głowie.
- Przynajmniej tyle... Dobra... - westchnęła, biorąc do rąk swój telefon. Wystukała na nim coś, po czym odłożyła go z powrotem na stolik. - A będzie ci towarzyszyć... - przejrzała jakieś kartki. - Yuki...
- Ależ miło... - uśmiechnąłem się sztucznie.
- Czeka na ciebie na korytarzu - dodała, odczytując SMS'a, który dał o sobie znać cichą wibracją urządzenia. 
- Tak, tak, dziękuję... I dobranoc - mruknąłem, wywracając oczami. Nie lubiłem, ani nie potrafiłem z nikim współpracować. Takie układy zawsze kończyły się klęską żywiołową...
Przechyliłem delikatnie klamkę drzwi, żeby po chwili przejść przez towarzyszący im próg. Od razu przywitała mnie znajoma twarz kobiety, która jakby nigdy nic przeglądała coś w swoim telefonie. Poprawiłem element przysłaniający mą twarz.
- Włóczące się po nocach dziecko wróciło... - "przywitałem się", przy tym wciskając ręce do kieszeni.
<Yuki?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz