Inne strony

sobota, 14 października 2017

Od Yuri'ego CD Viktor

Otworzyłem szeroko oczy, wpatrując się w niego z niedowierzaniem, malującym się na mojej twarzy. Znowu poczułem te irytujące łzy, których wcale nie chciałem. Zawsze mnie denerwują i przypominają mi jaki jestem słaby...
- Yuri - nagle po moich policzkach rozeszło się przyjemne ciepło, bijące z dłoni Viktora, które czule otulały moje czerwone poliki. - Już dobrze... Nie płacz...
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić...
Wtuliłem twarz w jedną z jego dłoni i powoli zacząłem się uspokajać. Jego obecność działała na mnie kojąco, co mnie jednocześnie dziwiło i cieszyło.
- Dziękuję - wyszeptałem łamiącym się głosem, a moje powieki stały się strasznie ciężkie i nawet nie zauważyłem kiedy zsunąłem się w objęcia mężczyzny.

~~*~~

Szyja piekła mnie niemiłosiernie, a palce na niej zaciśnięte, wbijały się w nią niczym gruby sznur, raniąc skórę aż do krwi. Nie mogłem nawet wydobyć z siebie krzyku, który i tak by nic nie dał... W końcu nikt tu mnie nie uratuje...
Po prostu się poddałem i odpuściłem sobie, wierzganie kończynami. Przymknąłem powieki i czekałem, aż ciemność całkowicie mnie pochłonie.

~~*~~

Poderwałem się do siadu, dysząc, jakbym przebiegł co najmniej maraton, bardzo długi maraton... Przetarłem z przyzwyczajenia oczy i rozejrzałem się po pokoju, aby nagle spiąć ze strachu wszystkie mięśnie. Nie rozpoznawałem miejsca, w którym się znajduję, co wywołało u mnie zdezorientowanie i obawę. Szybko jednak mój mózg zaczął kalkulować i doszedłem do wniosku, że jestem w sypialni Viktora. Wystarczyło tyko spojrzeć na szafkę nocną, gdzie znajdowało się ładnie obramowane zdjęcie mężczyzny i jego czworonożnego towarzysza. Mimo że w pokoju panował mrok, zauważyłem wiszący na ścianie duży telewizor i ręcz ogromną szafę, mieszczącą się gdzieś tam w głębi pomieszczenia. Ta sypialnia była, jak pół mojego mieszkania... Ale... Gdzie jest Viktor?
Odrzuciłem cieplutką kołdrę na bok i wstałem z łóżka, czując jak nadal moje serce pracuje na wyższych obrotach. Skierowałem się powoli w stronę drzwi, uważając aby po drodze nie wywinąć orła o jakiś przedmiot. Gdy tylko nacisnąłem klamkę i otworzyłem drzwi, mogłem stwierdzić, że w domu panuje zupełna cisza i ciemność. Westchnąłem cicho i tym razem podszedłem do schodów, po czym zszedłem po nich do salonu, gdzie zauważyłem niezbyt wyraźny ruch na kanapie. Mógł to być to równie dobrze pies, ale wolałem się upewnić i zbliżyłem się do mebla. Ucieszyłem się kiedy okazało się, że to Viktor spokojnie sobie śpi, otulony grubym kocem. Jednak szybko zacząłem mieć żal do siebie, że przeze mnie on musi się tu męczyć, a ja sobie spałem w wygodnym łóżeczku...
Na chwilę kucnąłem przy pogrążonym we śnie mężczyźnie i wsunąłem palce w jego niesamowicie aksamitne włosy. Zawsze je lubiłem... Jego oczy, nos, a szczególnie ubóstwiałem jego uśmiech.... Eh... On jest cały idealny...
Już miałem wyprostować się i wrócić do sypialni, aby do rana oglądać telewizor, lecz nagle zostałem pochwycony i wciągnięty pod puszysty koc.
- Czemu nie śpisz?
Uniosłem wzrok na uśmiechającego się lekko Viktora, który aktualnie wpatrywał się na mnie z góry, a ja speszony zwijałem się pod nim, szukając przy tym jakiegoś sposobu ucieczki. Mogłem go kopnąć w brzuch, ale nie chciałem żeby przeze mnie czuł ból...
- Ja... Miałem koszmar... - mruknąłem, odwracając głowę w bok. - Nie mogę teraz spać... Wybacz... Nie chciałem cię obudzić...
Dobrze wiedziałem, że mnie uważnie obserwuje, co mnie peszyło, gdyż sama pozycja, w której się znajdowaliśmy, była bardzo krępująca.
- Posiedzę z tobą - odezwał się mój towarzysz, a ja zaskoczony skierowałem na niego wzrok.
- Co?
- Powiedziałeś, że nie możesz spać, w takim razie posiedzimy razem - uśmiechnął się do mnie ciepło, na co moje policzki na nowo zaczerwieniły się.
- To nic takiego... Możesz iść spać dalej... Nie kłopocz się tym... - szepnąłem i sprawnie wymknąłem się spod niego i stanąłem przy kanapie.
Szybko ulotniłem się z pokoju i wróciłem do sypialni, gdzie zakopałem się pod kołdrą. Nie chciałem, żeby Viktor był niewypoczęty przeze mnie. Nie chcę sprawiać mu kłopotów... Po chwili zacząłem szukać pilota, który leżał sobie na szafce nocnej obok przedtem zauważonego przeze mnie zdjęcia. Odetchnąłem cicho i włączyłem telewizor na byle jaki kanał. Opatuliłem się cały kołdrą i podłożyłem sobie pod plecy poduszkę. Nawet nie zwróciłem uwagi na drzwi, które lekko się uchyliły, ani nawet na to, że nagle znajomy osobnik płci męskiej usadowił się przy mnie z miską popcornu.
- Mówiłem ci, żebyś się mną nie przejmował - zmarszczyłem brwi i przerwałem oglądanie, jakże interesujących reklam, aby zaszczycić wzrokiem mężczyznę.
Ten tylko wzruszył ramionami i sięgnął ręką do miski.
- Co ci się śniło? - zapytał spokojnie, a ja nie ukrywałem niezadowolenia z jego pytania.
- Nieważne... - odparłem, mrużąc oczy.
Może i mu ufam, ale nie jestem gotowy, żeby opowiedzieć mu wszystkie wydarzenia z mojego życia, a szczególnie temat przewodni tych cudnych koszmarów. Viktor na szczęście przestał dopytywać, a ja oparłem głowę o jego ramię. Również zacząłem zajadać się popcornem, oglądając przy tym bezsensowne reklamy.

<Viktor? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz