Inne strony

sobota, 8 kwietnia 2017

Od Kiby CD. Vane

   Usłyszałem jak Tsume cicho się zaśmiała. Vane na nią spojrzała lekko się krzywiąc.
- Jakiś problem, Nimitsuu? - skrzyżowała ręce.
Dziewczyna położyła nogi na stół i zaczęła się bujać na krześle. Zdjęła czapkę i co jakiś czas lekko się uśmiechała bawiąc się przypinkami na niej.
- Doskonale wiesz, że to nie takie proste. Poza tym zachowywanie się jak "dzieci" póki co ratuje nam wszystkim dupę, tak? Więc o czym my w ogóle rozmawiamy.
Spojrzałem na moją towarzyszkę. Oparła się rękoma o stół. Nie chciałem się wtrącać, w końcu niewiele o tym wiem więc chyba lepiej będzie, jeśli same to załatwią.
- Ale może lepiej by było, gdybyśmy jednak się połączyli. Wtedy obalimy rząd - wskazała palcem w jakimś kierunku. - W końcu moglibyśmy być wolni. Bez obawy, że kolejnego dnia ktoś zrzuci nam bombę na bunkier!
- I co wtedy. Hmm? Masz pomysł? Kto wtedy będzie rządził miastem? Nie pomyślałaś o tym. I właśnie przez to, że tylko ja tutaj myślę--
- Tylko przez to, że NIE myślisz klany w ogóle się podzieliły! - walnąłem ręką o stół. Tsume rzuciła mi charakterystyczne spojrzenie. Znam ten wzrok. Stałem się jej oficjalnym wrogiem. To jej największa wada. Każdy kto nie jest z nią, jest przeciwko niej. Skrzywiłem się i zwróciłem się do srebrnowłosej.
- Vane, chodźmy stąd. Nic tu po nas - przeniosłem spojrzenie na moją siostrę.
- Czekaj... Muszę.. - dziewczyna wybiegła z pokoju, jak domyśliłem się po znakach w stronę toalety. Wpatrywałem się chwilę w tamtą stronę po czym usłyszałem śmiech od strony stołu.
- Tak to właśnie jest. Nawet nie mogła dokończyć wypowiedzi, musiała uciec jak tchórz.
- Tsu, daj spokój. Wiesz, że tak nie jest - odezwała się dotychczas milcząca Resney.
- Po prostu mówię co widzę - nałożyła czapkę i skrzyżowała ręce.
- Ja tam widzę trochę sensu w tym co mówi Nimitsuu... Przecież nie bez powodu klany się rozpadły. To się może powtórzyć - wtrącił się Chu.
- Dajcie spokój i zacznijcie myśleć racjonalnie - odezwałem się zanim ktoś jeszcze zdążył coś powiedzieć. Po chwili do pokoju wróciła Vane. Nie wyglądała najlepiej. Oparła się ponownie rękoma o stół.
- Zagłosujmy... Kto jest za zawarciem sojuszu między klanami?
Przez chwilę nikt nic nie robił. Pierwsza rękę podniosła Vane. Potem dołączyła też Resney.
- Ja się wstrzymuję od głosu - Chu skrzyżował ręce. Chwilę się zastanawiałem po czym podniosłem rękę. Nie żeby mój głos cokolwiek znaczył. Usłyszałem śmiech Tsume.
- Wychodzę - rzuciła po czym wstała przewracając krzesło i skierowała się w stronę wyjścia.
- Tsume wracaj tu! - krzyknęła za nią Vane, chcąc za nią pobiec. Złapałem ją za ramię.
- Zostaw ją. Daj jej spokój, z nią się nie da rozmawiać.
- Idę z nią pogadać - westchnął Chu i poszedł spokojnym krokiem śladami Tsume. Resney wstała od stołu.
- To może sojusz między naszymi klanami? Na razie, dopóki Tsume nie zmieni zdania - zaproponowała wyciągając rękę do mojej towarzyszki. Dziewczyna chwilę się zastanawiała po czym uścisnęła jej dłoń.

Skierowaliśmy się do samochodu. Usiadłem na miejscu kierowcy.
- Co ty robisz?
- Ja cię zawiozę. Nie gadaj tylko wsiadaj.
Vane przewróciła oczami po czym zrobiła jak kazałem. Połowę drogi przejechaliśmy w ciszy.
- Więc.. Co się stało?
- W sensie? - posłała mi pytające spojrzenie.
- Jak wybiegłaś, na zebraniu. Coś ci jest?

<Vane? c: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz