Inne strony

niedziela, 7 maja 2017

Od Rosalie cd. Laury

— Ratujemy ją? — zapytał Rutger, z zaciekawieniem przyglądając się Laurze.
— A bo ja wiem? — uśmiechnęłam się. Zdążyłam przeobrazić swoje uszy na zwyczajne kosmyki włosów, które właśnie zaplatałam w warkocz. — Poradzi sobie.
— A jak nie?  — zapytał z zatroskaną miną.
— Rutger! — zawyłam cicho w powietrze jego imię. Po chwili westchnęłam, gdy wlepił we mnie swoje ślepia. — Niech ci będzie. Ale mam ostatnie przeteleportowanie do wykorzystania. Nie uda mi się nas wszystkich przeteleportować. I przyśpieszenie też mam ostatnie.
— Trudno. Na mnie nie patrzą, więc sobie poradzę. — uśmiechnął się.
— Jesteś mi winien kolejną przysługę.
Przybrałam postać rudego kota i w parę sekund znalazłam się przy dziewczynie. Akurat szykowała się do przecięcia brzucha jakiemuś facetowi. Dotknęłam ją czubkiem ogona i już byłyśmy w innym miejscu.
    Wciąż jako kot położyłam się na brzuchu.
— Nigdy więcej. — wysapałam. Użycie kilku mocy naraz to zło. Koszmar. Szczególnie jeśli są to te skopiowane, które zużywają  dwa razy więcej energii.
— Ile ty masz mocy? — wypaliła dziewczyna.
Uśmiechnęłam się.
— Formalnie? Cztery. — machnęłam ogonem, obracając się na plecy. Cicho zamruczałam. Po kociemu oczywiście. Zamknęłam oczy.
— Dlaczego to zrobiłaś? — zapytała, lecz bez cienia ciekawości.
— Tak, tak, wiem. Poradziłabyś sobie. — wywróciłam oczami— Też tak kiedyś sądziłam. A potem zostałam sama. I nie myśl sobie, że to co przed chwilą zrobiłam było z  samamej z siebie. Nie lubię mieszać się w życie innych. Znajomy musiał mnie przekonać.
Usłyszałam, że Laura usiadła na trawie obok. Uniosłam łeb w stronę słońca, które delikatne przygrzewało.

< Laura? C: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz