Inne strony

piątek, 11 sierpnia 2017

Od Gilberta CD Vane

Chce się ze mną bawić? To jakiś żart? Gówniara chyba nie wie co robi...
Spojrzałem na nią poirytowany tym wszystkim i burknąłem coś niezrozumiałego pod nosem. Jestem za dtary na takie zabawy... Przegryzłem dolną wargę i stłumiłem w sobie gniew, po czym podniosłem się z kanapy.
- Dobra... Jedziemy z tym koksem... - Mruknąłem i tak już bardzo zdenerwowany.
Dobrze słyszałem jak biegnie na górę, gdyż te schody są tak głośnie, że obawiam się czasem, że są żywe. Zbliżyłem się do schodów i zerknąłem kątem oka na Vane.
- Ciepło, ciepło... - Uśmiechnęła się do mnie szeroko.
Wywróciłem oczami i wszedłem na górę, a dziewczyna za mną. Miałem wielką ochotę zepchnąć ją z tych schodów, ale nie jestem taki...
- Więc w takim razie... - Powiedziałem sam do siebie i wszedłem do łazienki, rozglądając się na wszystkie strony.
- Zimno! - Usłyszałem za sobą i wycofałem się z pomieszczenia.
Hm... Na strychu pewnie tego nie schowała, a reszta pomieszczeń jest zamknięta na klucz, więc pozostała tylko moja sypialnia. Czułem już jak mój organizm domaga się tego trującego dymu. Bez zbędnych zawahań skierowałem się do swojego pokoju i od razu rzuciłem się w stronę komody, na poszukiwanie paczki petów.
- Zimno... - Vane pokręciła głową, a ja myślałem, że zaraz mnie coś trafi na miejscu...
Warknąłem cicho i zacząłem przeszukiwać cały pokój, słysząc co chwila "zimniej", lub "cieplej". Normalnie zajebista zabawa... W końcu zatrzymałem się przy szafie, gdyż tu było "gorąco". Jednak po otworzeniu jej i przetrzepaniu wszystkich ubrań nie było papierosów.
- Żartujesz sobie ze mnie?! - Spojrzałem zdenerwowany na nią. - Tu ich nie ma!
- Szukaj dokładniej... - Wzruszyła ramionami i ze złośliwym uśmieszkiem usiadła na moim łóżku. - Twoja strata jeśli nie znajdziesz...
Skrzywiłem się i kolejny raz zacząłem przeszukiwać szafę, w końcu musi gdzieś tu być... Niestety cały mój wysiłek poszedł na marne. Zrezygnowany i wkurwiony do granic możliwości, wsadziłem dłoń za szafę. Ta dziura to była moja ostania nadzieja... Nagle namacałem dobrze mi znany kształt opakowania papierosów. Uradowany wyciągnąłem moje używki i odetchnąłem cicho, zadowolony, że w końcu je znalazłem. Co ja bym bez nich zrobił... Do moich uszu dobiegł chichot Vane.
- Co cię tak bawi? - Spiorunowałem ją wzrokiem, przepełnionym złością i żalem.
- Ty.... - Jeszcze głośniej się zaśmiała.
- A co we mnie takie zabawnego? - Uniosłem brew i wyciągnąłem jednego papierosa.
- Wszystko.... - Spojrzała mi w oczy. - Nie pal przy mnie! - Fuknęła nagle na mnie, a ja prychnąłem cicho, wychodząc na balkon.
Dopiero tam odpaliłem peta i delektowałem się nim, podziwiając drzewa, drzewa i drzewa. Muszę teraz uważać na papieroski, w towarzystwie Vane... Bo nim się zorientuję to wylądują spłukane w kiblu. Muszę jeszcze się zastanowić, kiedy mam wykonać moje zlecenie. Nie chcę moich gości zostawiać samych w domu, gdyż boję się, że puszczą go z dymem... Po kilku minutach wróciłem do pokoju i to co zobaczyłem mało mnie nie zwaliło z nóg.
- Skąd to masz? - Spojrzałem badawczo na dziewczynę, która jak gdyby nigdy nic, przeglądała mój  album ze zdjęciami. - Zostaw to...
- Leżało sobie na dnie szafy... I nie oddam! - Wyszczerzyła się do mnie i zaczęła podziwiać zdjęcia, wylegując się na łóżku.
Westchnąłem cicho i podszedłem do niej i spojrzałem na stare fotografie.
KlikKlikKlikKlikKlikKlik
Widząc akurat te zdjęcia, zarumieniłem się i zażenowany westchnąłem cicho, odwracając wzrok od albumu. Zaraz pewnie będzie się ze mnie nabijać... Jeszcze do tego te zdjęcia z dzieciństwa... Ugh...

<Vane? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz