Spojrzałem na nią badawczo, po czym westchnąłem cicho i podniosłem się z kanapy, zabierając kubek dziewczynie.
- Mam, ale to zaraz... - Odparłem spokojnie i poszedłem powoli do kuchni. - Źle się czujesz?
- Nie.... - Mruknęła pod nosem i rozłożyła się na całej kanapie. - Znaczy się... Boli mnie brzuch...
- No ok... - Wylałem zimną herbatę do zlewu i wstawiłem wodę do gotowania. - Za nim dam ci jakieś tabletki to musisz napić się ciepłej herbaty... Na pewno ci pomoże...
Po chwili przygotowałem kubek i wsadziłem do środka kilka miętowych listków, następnie zalałem całość gorącą wodą.
- Proszę bardzo. - Podałem dziewczynie po chwili kubek z gotową już herbatą.
Skinęła delikatnie głową i podniosła się do siadu, łykając powoli gorącą ciecz. Usiadłem obok niej i zerkałem na nią co chwila. Miałem nadzieję, że tylko z nerwów boli ją brzuch i nie jest to nic poważnego. Nagle pogłaskałem ją delikatnie po głowie i uśmiechnąłem się pod nosem. Nagle obije usłyszeliśmy jak ktoś wali pięściami w drzwi.
- Już idę! - Krzyknąłem i podniosłem się trochę zaskoczony, tym że ktoś mnie w ogóle odwiedza.
Ruszyłem w stronę drzwi, trochę zdenerwowany tym, że te huki nie ustawały, a wręcz przybrały na sile. Czy ten ktoś jest głuchy? Przecież krzyknąłem, że idę...
- Co jest kurwa?! - Warknąłem wkurzony, otwierając gwałtownie drzwi wejściowe.
Spojrzałem na znajomego chłopaka i szopa.
- Głośniej się nie dało...? - Mruknąłem i zatrzymałem na chwilę wzrok na Kibie.
- Co ty tu robisz? - Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, najwyraźniej mnie rozpoznał.
- Mieszkam... - Mruknąłem, drapiąc się po karku. - Niech zgadnę... Zaszczyciliście mnie swoją obecnością, żeby odebrać Vane? Zapraszam... - Odsunąłem się i pozwoliłem im wejść do środka.
Od razu poszli do Vane i oczywiście w moim domu odbyła się jedna, wielka awantura... Nie miałem zamiaru tego słuchać, więc poszedłem do kuchni, aby czymś pożytecznym się zająć. Jednak nie było mi tak łatwo nie słuchać tych krzyków... Oj... Biedna dziewczynka...
Po jakimś czasie usłyszałem jak drzwi frontowe dość głośno trzasnęły,a w domu zapadła aż zbyt podejrzana cisza. Wyjrzałem z kuchni i okazało się, że całe towarzystwo wyniosło się. Westchnąłem cicho i poszedłem na górę. Nie chciało mi się nic robić, więc uwaliłem się na łóżku i wtuliłem twarz w poduszkę. Ku mojemu zaskoczeniu pachniała ona Vane... No tak spała tu... I nie tylko...
Zarumieniłem się, przyłapując się na tym, że myślę o niej i do tego wącham tą poduszkę z delikatnym uśmiechem na ustach. Chyba mi już odwala...
~~*~~
Przez następne kilka dni siedziałem w domu i ani razu nie spotkałem się z Vane. Ciekawiło mnie co później się u niej działo. Dostała szlaban? Nie... Nie jest aż takim dzieckiem. Pewnie miała ciąg dalszy opierdolu. Powspominałbym dobre czasy z dzieciństwa, ale ich nie posiadam...
W sumie to prawie przez cały czas myślę o tym gówniarzu... Co się ze mną dzieje? Zamiast wyjść na miasto i zabawić się, to siedzę sam w domu i nudzę się... Westchnąłem cicho i nagle do moich uszu dobiegło delikatne pukanie do drzwi. Zerwałem się z fotela i już po chwili uchyliłem drewniane drzwi.
- Vane? - Spojrzałem zaskoczony na dziewczynę, która nie wyglądała zbyt dobrze. - Coś się stało?
<Vane? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz