Inne strony

czwartek, 17 sierpnia 2017

Od Vane CD Gilbert

Myślałam, że zaraz udławię się jednym z orzeszków. Podniosłam się do siadu, po czym spojrzałam na chłopaka.
- Poczekaj chwilę... - uśmiechnęłam się pod nosem, po czym dorwałam swoją torebkę.
Nie czekając na reakcję mężczyzny, ruszyłam w stronę różnych kramów. Oprócz otaczających mnie stanowisk z jedzeniem i zabawkami, znalazły się też takie, gdzie można było kupić ubrania. Tak, w tym stroje kąpielowe. Weszłam do pierwszego lepszego sklepiku, który był przepełniony różnymi ciuchami tego typu. Podeszłam do jednego z manekinów, na którym widniał całkiem ładny strój kąpielowy. Przyglądałam mu się uważnie, dokładnie skanując każdy, najmniejszy element.
- Pomóc w czymś...? - niespodziewanie pojawiła się przy mnie krótkowłosa blondynka.
- Ten poproszę - zwróciłam na moment wzrok w jej stronę.
- Nie chce pani przymierzyć? - zapytała widocznie zmieszana.
- Będzie pasował - uśmiechnęłam się delikatnie w jej stronę.

***

Po niespełna piętnastu minutach - tak, musiałam jeszcze pochodzić po innych sklepach - wróciłam na nasze "stanowisko". Gilbert leżał na kocu bez koszulki. Z początku tylko skanowałam jego zamknięte oczy i co chwilę unoszącą się klatkę piersiową wzrokiem. Rozejrzałam się w poszukiwaniu potencjalnego przedmiotu, przy pomocy którego mogłabym obudzić mężczyznę. W oczy rzuciło mi się plastikowe wiaderko, trzymane przez jednego dzieciaka. Z delikatnym uśmieszkiem na ustach podeszłam do niego.
- Hej, czy możesz mi w czymś pomóc? - przykucnęłam przy małym chłopczyku.
- Tak! - krzyknął uradowany.
- Widzisz tamtego pana, który leży na kocyku? - wskazałam palcem na ciemnowłosego. Młody tylko przytaknął głową. - No wiesz... Wylejecie na niego trochę wody? - uniosłam swoje kąciki ust jeszcze wyżej.
Nie minęła minuta, a banda dzieciaków stała przy naszym kocu z wiaderkami pełnymi wody. Gdy tylko dałam im znak, kilka litrów zimnej wody w jednym momencie spłynęło prosto na mężczyznę. Zarówno dzieciaki, jak i ja nie potrafiliśmy powstrzymać się od śmiechu. Jak można było się spodziewać - Gilbert obudził się w mgnieniu oka, widocznie oszołomiony zaistniałą sytuacją. Młodzi w mgnieniu oka zmyli się z otoczenia, chowając się za jednym z parawanów.
- CO DO CHOLERY!? - warknął, podnosząc się na równe nogi.
Mój cichy chichot szybko zwrócił na siebie uwagę mężczyzny. Przyglądał mi się ze zmrużonymi oczami. Jedynie poprawiłam swoją rozpiętą koszulę, pod którą miałam ubrany strój kąpielowy.
- Chodźmy do wody - wyszczerzyłam się, po chwili zrzucając z siebie prześwitującą narzutę.
Widziałam jak wyraźnie wlepia we mnie gały. Bez słów pognałam w stronę morza jak małe dziecko. Wiedziałam, że pójdzie w moje ślady, więc bez wahania ruszyłam dalej. Gnałam przez fale jak szalona... Przypomniało mi się beztroskie dzieciństwo, jeszcze sprzed czasów przygarnięcia mnie przez Rocketa.
- Uważaj! - krzyknął chwytając mnie za rękę.
Przyciągnął mnie do siebie w jednym momencie. Dopiero teraz zorientowałam się, że jesteśmy kilka metrów od falochronów. Rzeczywiście... Trochę tu niebezpiecznie...
- Umiem pływać! - zaśmiałam się.
- No nie wydaje mi się - odsunęłam się gwałtownie, wypływając metr dalej od niego.
Wciąż unosząc się na powierzchni chlapnęłam w jego stronę wodą. Nie minęła sekunda, a odpowiedział tym samym.
- Hej! - krzyknął przez śmiech.
- Boisz się dziewczyny? - wyszczerzyłam się złośliwie w jego stronę.
<Gilbercik?Hłeheeh

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz