Inne strony

sobota, 12 sierpnia 2017

Od Vane CD Gilbert

Zaniemówiłam. Nigdy nie spodziewałabym się po tak spokojnej osobie jak on czegoś tak okropnego... Stracił rodzinę... Gdyby to samo spotkało mnie, zapewne w ciągu najbliższych kilku godzin skoczyłabym z mostu.
- Nie wiem co powiedzieć... - szepnęłam, opuszczając delikatnie głowę. - Przykro mi... - dodałam po kilku sekundach.
- Lecz nie poddałem się i... Żyję dalej... - westchnął, delikatnie się uśmiechając. - Ty też nie powinnaś się załamywać - w tym samym momencie przenieśliśmy na siebie swoje spojrzenia.
Lekko się zarumieniłam... W ułamku sekundy odwróciłam się od niego.
- Już ci lepiej? - zapytał.
Kątem oka dostrzegłam jak się szczerzy. Poderwałam się z kanapy niemalże od razu.
- Poniekąd... - ponownie przetarłam oczy, poprawiając kolejno każdy z elementów swojego ubrania.
Zrobiłam kilka kroków w stronę komody, z której uprzednio mężczyzna wyciągnął fotografię. Przeskanowałam wzrokiem przedmioty, które zostały umieszczone na jej szczycie. Niemalże od razu w oczy rzuciła mi się butelka o kolorowej etykiecie. Posiadała chyba dobrze znany każdemu na świecie trunek - alkohol. Zbliżyłam się jeszcze o krok, po czym uniosłam przedmiot do góry. Spojrzałam na skład... Spora ilość procentów...
- Och, czyżby to dobrze znana na całym świecie Jinro soju? - uśmiechnęłam się pod nosem, śledząc wzrokiem dalszą część karteczki.
- Podobno alkohol nie jest dobrym doradcą, ale... - zawiesił na moment głos, również postępując podobnie jak ja przed chwilą.
Gdy już zatrzymał się obok, kontynuował:
- Chyba nie powinien się zmarnować.., Stoi tutaj od dłuższego czasu - odebrał mi butelkę.
Przysiadłam z powrotem na kanapie, podczas gdy Gilbert wyciągał szklanki i otwierał tą jak to określają "słodką wódkę". Bez słów śledziłam każdy jego ruch wzrokiem. Postawił przede mną nieduży kieliszek trunku.
- Za jutrzejszy dzień... - uśmiechnęłam się delikatnie, poprawiając grzywkę.
- Za jutrzejszy dzień - przytaknął głową, podnosząc szklankę wraz z jej zawartością.
Przyjrzałam się przeźroczystej wódce... Przybliżyłam ją sobie do ust. Charakterystyczna woń... Wypiłam wszystko, aż do dna.
- Rzeczywiście... Słodkie, tak jak mówią - przytaknęłam głową, a mój uśmiech zdecydowanie się poszerzył.
***Kilka shotów później...***
Wszystko jest takie piękne... Pewnie była to wina tego całego Jinro soju, który w połowie składa się z czystego alkoholu. Nasze rozmowy szły w najlepsze, bez żadnych zahamowań. Smutek z mojej twarzy zniknął już dawno, pozostały tylko lekko zaczerwienione oczy. Wszystko szło za daleko... Zdecydowanie ZA daleko...
- Naprawdę... Czasami mam ich wszystkich dość! - podniosłam się z kanapy. - Starałam się za wszelką cenę dojść do porozumienia, a oni odstawili taki cyrk! - westchnęłam, kręcąc się w miejscu. 
- Po co marnować czas na takich jak oni! - również podniósł się. - Chrzanić wszystko! Najlepiej wyjechać w Bieszczady! - zaśmiał się, stojąc naprzeciwko mnie.
- Mam jedno pytanie... - mruknęłam, uśmiechając się pod nosem.
- Słucham jaśnie panią! - ukłonił się teatralnie, szczerząc się od ucha do ucha.
- Czy to co teraz robimy nie jest karalne? Upijasz dziecko! - przybliżyłam się o krok, w tym momencie stojąc zaledwie kilka centymetrów od niego.
- Z tego co słyszałem nie jesteś już dzieckiem... - uniósł mój podbródek do góry, tym samym nakierowując moją twarz prosto na swoją. Byłam zmuszona spojrzeć mu prosto w oczy.
- Tylko rozwydrzoną nastolatką - poczochrałam ręką jego ciemne włosy. - A ty jesteś zwykłym staruszkiem - przechyliłam delikatnie głowę, nadal mając na ustach banana.
- Twierdzisz, że jestem... - nie dokończył.
Nie zdążył. Stanęłam na palcach, zanurzając swoje usta w jego... Uchwycił mnie w tali, przy tym delikatnie przeczesując moje włosy swoją dłonią. Zawiesiłam obie ręce na jego szyi... W końcu po chwili oderwaliśmy się od siebie, nabierając powietrza...
- Pedofil... - szepnęłam,
- Widocznie bardzo lubisz tego pedofila... - uśmiechnął się szeroko.
( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)
Otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pokoju... Gdzie ja... Serce mi na moment stanęło, gdy przypomniałam sobie co wydarzyło się zeszłej nocy. Spojrzałam w bok. Nie, to nie był sen... Cholera!
Zerwałam się z łóżka, szybko podnosząc ubrania, które były porozwalane po całej podłodze. Cały czas przy tym przeklinałam pod nosem. "Miałam wrócić po godzinie..." - przyjrzałam się oknu. Był ranek. 
- Jak ja teraz komukolwiek spojrzę w oczy... - wyszeptałam, naciągając swoje pończochy.
Przetarłam oczy obiema dłońmi... Osunęłam się na ścianie, przysiadając na ziemi tuż obok łóżka. Podniosłam z ziemi swój telefon... Dwadzieścia nieodebranych połączeń.
<Gilbercik? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz