Inne strony

piątek, 8 września 2017

Od Jack'a CD Yuki

Miło. Doprawdy miło przechadzać się po lesie nocą. Brak ludzi - brak kłopotów. Brak kłopotów - spokój, czyli coś co kocham. Jedynie słuchawki, telefon oraz muzyka mogły perfekcyjnie przejąć tą chwilę. I tak właśnie było. W cieniutkich kabelkach, które spowijała guma rozbrzmiewał bardzo przyjemny dźwięk. Jeden z utworów typu Nightcore - coś, bez czego nie potrafię żyć. Kierowałem się w stronę dobrze znanego miejsca, z którego przepięknie widać nocny księżyc. Tylko uroczy krajobraz dałby radę zmienić tą noc, w jedną z najmilszych. Można powiedzieć, że nic nie da rady zepsuć tej chwili. Tak, do czasu. Określając wulgarnie - z dupy pojawiła się przy mnie zgraja czegoś, na wzór małych płomieni wirujących w powietrzu. Skrzywiłem się nieco, wyraźnie marszcząc brwi. Uniosłem rękę do góry, mając zamiar uchwycić stworzonko w swojej dłoni. Jak mogłem się spodziewać, kilka nieudanych prób całkowicie mnie zniechęciło do kontynuowania. Rozejrzałem się po okolicy. Dopiero wtedy udało mi się dostrzec ciemną postać stojącą na jednym z głazów. Jej dłonie i nadgarstki były otoczone przez białą energię, natomiast twarz spowita była jasną maską. Uchwyciłem jej pewne podejrzenia i złości spojrzenia. Ups... Przeszkadzanie kobiecie, chyba jest bardzo dużym błędem.
- Kim jesteś? - zaczęła w końcu naszą konwersację, mówiąc charakterystycznym przy spotkaniu kogoś po raz pierwszy pół-mrukiem.
- Pomyśl czasami i zamiast z samego początku atakować mocą, zabierz się za broń. Gdybym był człowiekiem, miałabyś ostro przej*bane - powiedziałem jedynie, jakby nigdy nic przechodząc dalej w stronę wyrastających na opodal kamieni. Poprawiłem za duże rękawki bluzy, po czym dosłownie rzuciłem samym sobą o kamienie. Jeden z nich tworzył coś na wzór leżaka, co zdecydowanie ułatwiało położenie się na całości bezboleśnie. Westchnąłem cicho, wygrzebując z jednej z kieszeni srebrne słuchawki. Szczerze mówiąc, to tylko one wystarczały mi do życia. Zanurzenie się w odpowiednich nutkach było dla mnie chlebem powszednim...
Tak.  Wszystko poszłoby zgodnie z planem, gdyby nie nagły atak chyba zdenerwowanego zwierzaka. Czarna zmora dosłownie rzuciła się na mnie z pazurami.
- Co to za pokraka!? - warknąłem, jakby na zawołanie zlatując z siedzenia na nieco wilgotną ziemię.
Białe ząbki zwierzaka dosłownie zabłysły, gdy ten stojąc na mojej piersi chyba chciał mnie zaatakować.
- Tsukiko, chodź tu! - krzyknęła w jego stronę dziewczyna, na co ten w momencie znalazł się przy niej.
Mój wzrok wędrował pomiędzy ciemnowłosą, a jej pupilkiem. Zapowiadał się kolejny dom wariatów... Przenosząc spojrzenie dalej, dostrzegłem wyraźne, małe posturki płomyków.
- Jestem z Sprint, okay? - burknąłem, podnosząc obie ręce do góry. - Jeżeli mnie zabijesz, będziesz miała ostro przerąbane! - dodałem, pod nosem się szczerząc.
Co prawda mój drobny gest i tak nie był widoczny, przez czarną maskę osłaniającą moje usta. Mimo wszystko byłem niemalże przekonany, że moje spojrzenie mówiło samo za siebie.
- Czyli dzielimy klan... - usłyszałem cichy głos dziewczyny po raz drugi. - Nazywam się Yuki - sprostowała, wyciągając w moją stronę dłoń.
Prychnąłem cicho, sam podnosząc się na równe nogi. "Chyba ty też teraz musisz się przedstawić" - stwierdziło moje sumienie, chyba szturchając mnie w ramię. Uniosłem delikatnie brwi.
- Jack Nomine - ukłoniłem się teatralnie, jedną z rąk poprawiając swoją zasłonkę. - Cóż taka jakże urokliwa przedstawicielka płci pięknej robi sama, nocą, w tym ciemnym lesie? Gdyby naszedł cię jakiś gwałciciel, nie miałabyś zbyt dużo do powiedzenia...

<Yuki?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz