Stojąc przy drzwiach, gotowy do wyjścia, jedynie rzuciłem krótkie spojrzenie w stronę dziewczyny siedzącej na kanapie. Jak zwykle bawiła się swym sprzętem... Ach ta prawie dojrzała młodzież. Nie no, żartuję. Jeszcze nie skończyła piętnastu lat.
- A gdzie buziaczek na pożegnanie, gdy tatuś idzie do pracy? - wyszczerzyłem się złośliwie, mierząc ją swym wzrokiem.
- Wynocha. Zboczeńcu - wypaliła, ukradkiem kierując w mą stronę wulgarny gest. Westchnąłem głośno, przyglądając się jej zachowaniu.
- Jeszcze mi powiedz, że pod moją nieobecność zorganizujesz jakąś domówkę, albo o zgrozo! Będziesz siedzieć na sex-kamerkach! - powoli uchyliłem drzwi, już mając świadomość, że zdenerwowana dziewczyna może cisnąć we mnie jakimś przedmiotem. Na szczęście za nim wykonała kolejny ruch, ja już byłem za drzwiami, widocznie usatysfakcjonowany. Po krótkiej chwili znalazłem się w samochodzie. Następne kilka minut później, nie było mnie już pod domem.
~
Co chwilę nerwowo przyglądałem się swojemu kieszonkowemu zegarkowi. Albo to on jest źle nastawiony, albo Corrinne spóźnia się już dobre dwadzieścia minut. Jeśli mam być szczery - przewidziałem taką sytuację już kilka godzin przed planowanym spotkaniem i załatwiłem sobie numer jej chipa oraz dokładny sposób zlokalizowania go. Tak, ja też taki posiadałem, lecz już kilka lat temu dałem sobie radę bez problemu usunąć ten bezużyteczny przedmiot. Dziewczyna zapewne w ogóle nie jest świadoma, z posiadania go we własnym ciele, co zdecydowanie ułatwiało mi sprawę. Włączyłem jedną z aplikacji posiadanych na telefonie... Po zaledwie minucie ukazała mi się na mapie nieduża kropeczka, wskazująca miejsce przebywania dziewczyny. Przeskanowałem dokładnie ekran wzrokiem, w celu dokładnego ustalenia celu podróży. Zaledwie kilometr stąd, huh...
W ciągu kilkunastu minut udało mi się przedostać z jednego punktu, do tego drugiego, nieco oddalonego ode mnie. Stanąłem właśnie przed drzwiami, przy których czyhał jakiś uzbrojony ochroniarz. Mój baczny wzrok spod kapelusza dokładnie przeskanował jego postać.
- Możesz wejść - powiedział w pewnym momencie, uchylając przede mną wcześniej zamknięte przejście. Przyznam, że nieco zdezorientowany przeszedłem przez próg.
Mym oczom ukazała się... Scena pełna striptizerek? O co tu do cholery jasnej chodzi? Wszędzie można było dostrzec jakby wyciągnięte spod latarni, półnagie kobiety, których zadaniem było zabawianie mężczyzn za kasę. Może dla niektórych był to sposób na przeżycie, lecz zdecydowanie sto razy bardziej rozsądne byłoby wybranie roboty na kasie w supermarkecie. Czy chip Corrinne przywiódł mnie własnie tutaj?
Nie mogłem się w tym momencie nad tym zastanawiać, za bardzo wyróżniałem się z tłumu. Ostatecznie zdecydowałem się na przycupnięcie przy jednym ze stolików i zamówieniu coca-coli z cytrynką. Oczywiście została mi ona podana przez jakąś napaloną loszkę... Cholera, trochę tu ciepło.. Czy może to mi się robi gorąco na widok tych wszystkich kobiet? Szybko odgoniłem od siebie wszystkie zboczone myśli. Teraz miałem za zadanie ustalić, dlaczego dane przywiodły mnie właśnie tu. Wędrowałem spojrzeniem po każdej z obecnej na sali przedstawicielek płci pięknej, żeby w pewnym momencie zatrzymać się na tej jednej, szczególnej osobie. Wyróżniała się ze wszystkich, swymi niebieskimi włosami i oczami. Właśnie w tym momencie przedstawiała swój pokaz. Dokładnie skanowałem jej każdy, najmniejszy ruch... Dziwnie zrobiło mi się cieplej tu i ówdzie, a w szczególności w okolicach warg i nosa. Przyłożyłem swą dłoń do ust, żeby po chwili zasmakować bordowej cieczy, która najwidoczniej wydobywała się z mych dróg oddechowych. "Czyli z mym stanem zdrowotnym jestm aż tak źle?" - wypaliłem w myślach, jakby nigdy nic wycierając się w uprzednio wyciągniętą chusteczkę.
- A Pan... - zagadnęła w pewnym momencie zielonooka brunetka. - Czego sobie życzy? - przejechała delikatnie dłonią po mym ramieniu.
Szybko wcisnąłem chusteczkę do kieszeni, żeby nie wzbudzić w niej żadnej podejrzeń. Naszła mnie pewna genialna myśl.
- Ile za wolny pokoik z tą na scenie? - podniosłem się i delikatnie uśmiechnąłem. Kobieta zaśmiała się cicho.
- O pieniądze na razie nie musisz się martwić... - z tego co wyczuwałem, szykowało się niezłe naciąganie na kasę. - Numer pięć, zaraz po występie powinna się pojawić... - wręczyła mi nieduży kluczyk z różowym pomponikiem. Odebrałem go jej, po czym delikatnie skinąłem głową w ramach podzięki. Szybko zniknąłem w tłumie, kierując się w stronę jednego z korytarzy, gdzie znajdowały się owe pokoiki. Zaraz po znalezieniu tego o nieparzystej liczbie, wszedłem do środka zamykając za sobą drzwi. Stanąłem zaraz za nimi, aby w najbardziej efektywny sposób ukryć się przed dziewczyną. "Co ja robię ze swoim życiem..." - mruknąłem jedynie do siebie.
~
Czas dosyć szybko minął, a ja w końcu mogłem usłyszeć skrzyp uchylających się drzwi. Do środka weszła dobrze znana mi osoba... Nieco zdezorientowana brakiem klienta w jej zasięgu wzroku, zrobiła kilka kroków w stronę stojącego na środku łóżka. W tym momencie z hukiem zatrzasnąłem drzwi, na co ona delikatnie podskoczyła, wlepiając we mnie wzrok.
- Tak z ciekawości. Ile bierzesz za prywatny taniec? - powiedziałem bez najmniejszego wstydu, przyglądając się jej niebieskim oczom. - Niezły popis dałaś na scenie...
<Corri?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz