Inne strony

piątek, 22 grudnia 2017

Od Kevina CD Flurry

Zanim dziewczyna przechyliła klamkę drzwi, ja już trzymałem jej rękę w swojej. Wyszczerzyłem się niczym jakiś pedofil, po czym wyciągnąłem drugą dłoń, czekając, aż ułoży na niej mój prywatny sprzęt. Na twarzy Flurry również pojawił się uśmiech. Chytry, niczym ten, należący do charakterystycznego dla tej cechy lisa. Prychnęła cicho, po czym jedną z nóg, z całej siły uderzyła mnie w łydkę. Czując bardzo nieprzyjemny i kujący ból, automatycznie odsunąłem się kilka kroków w tył, chwytając się za nogę.
- Jak ja ci zaraz... - wymruczałem pod nosem, szczerząc się jeszcze szerzej, w wyniku czego tym razem przypominałem psychopatę.
- Człowieku! To trzeba wydrukować do jakiegoś SPECJALNEGO albumu! - krzyknęła w moją stronę, stojąc już na schodach.
Całkowicie zrezygnowany zachowaniem nastolatki, walnąłem się z całej siły na podłogę. Przymknąłem na moment oczy, aby w jakikolwiek sposób odciąć się od bólu. Niestety, jak wiadomo - w pokoju została jeszcze jedna, przed chwilą przeze mnie molestowana łaskotkami kobieta. Wiedziałem co mnie czeka.
- Tylko nie w krocze... - wyszeptałem, mimo wszystko zasłaniając obiema dłońmi twarz.
O dziwo, nie wyczułem żadnego lekkiego, czy ciężkiego przedmiotu na swoim ciele. Mimo wszystko zadowolony, lecz również zaskoczony poderwałem się do pionu. Z tego co dostrzegłem, niebieskowłosa nieoczekiwanie rozpoczęła szykowanie się do wyjścia. Zmarszczyłem nieco brwi.
- Wyprowadzasz się? - prychnąłem pod nosem, opierając się o framugę drzwi.
- Idę do bazy... - syknęła przez zęby, sięgając po buty. - Zostawiłam przez ciebie ważne dokumenty - dodała, zapinając oba zamki.
Bez zastanowienia, również zabrałem się za przyodziewania swojego standardowego, wyjściowego stroju. O dziwo, z początku dziewczyna nie protestowała. Dopiero, gdy wyszedłem z domu i zacząłem iść krok, w krok za nią - pojawiły się pewne problemy. Czułem na sobie jej mordujące rzuty spojrzeniem. Całkowicie je ignorując, jedynie szedłem w ślad za nią.
Po dłuższej chwili, gdy wkroczyliśmy na tereny znajdującego się niedaleko od naszego domu parku, dziewczyna, w pewnym momencie, jakby nigdy nic - usiadła sobie na ławce. Z początku jedynie się jej przyglądałem.
- Co ty robisz? - zapytałem grzecznie, nachylając się nad siedząca postacią, niczym nad jakimś dzieckiem.
- Czekam, aż ci się to znudzi i po prostu sobie pójdziesz... - wymruczała pod nosem, krzyżując ręce.
- Spoko, poczekajmy razem! - wypaliłem jakby nigdy nic, przysiadając tuż przy niej.

<Corri?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz