Inne strony

niedziela, 10 grudnia 2017

Od Yuri'ego CD Vane

Spojrzałem w jej oczy, zastanawiając się czy mam jej powiedzieć prawdę... Najwyraźniej wcisnęli jej stek kłamstw, chcąc zataić przed nią, przeszłość...
 - Eh.... - wziąłem głęboki wdech i zerknął niepewnie na Viktora, który cały czas był przy mnie. Choć tyle dobrego... - Nie wiem, co oni ci wmawiali, ale nie jestem pewien, czy powinienem to rozgrzebywać....
Skierowałem swoje spojrzenia na szopa, który nerwowo wiercił się w miejscu. Czy on też w tym palce?
- Chcesz się dowiedzieć prawdy? - mój wzrok znowu powędrował w stronę mojej matki. - Chcesz wiedzieć kim jestem?
Przez chwilę w pomieszczeniu zapanowała cisza, przez co pomyślałem, że Vane się rozmyśliła, jednak ona skinęła nagle głową i utkwiła we mnie spojrzenie swoich bystrych oczu.
- No więc... - odchrząknąłem i poprawiłem błąkający się kosmyk moich włosów. - Nazywam się Yuri Katsuki... Jednak moje prawdziwe nazwisko to Nightray... Mój ojciec nazywał się Gilbert Nightray, a matka.... - zawahałem się i przełknąłem ogromną gulę w gardle. - A matką jesteś ty... - nawet nie czekając na jej reakcję zacząłem opowiadać dalej. - Ty i tata byliście zaręczeni... Pewnego dnia wyszliście z domu i już nie wróciliście.... Dowiedziałem się tego samego dnia, że tata nie żyje, a ty zaginęłaś... Zszokowany tymi informacjami uciekłem do lasu, gdzie porwał mnie jakiś mężczyzna... Trochę się działo, a później trafiłem do rodziny zastępczej, gdzie było jeszcze gorzej... - zakończyłem wszystko z delikatnym grymasem na twarzy. Nie lubiłem o tym opowiadać. Przez takie coś przed oczami stawały mi niep orządane obrazy z przeszłości. Nie miałem nawet odwagi, żeby spojrzeć matce w twarz.... Wręcz zbierało mi się na mdłości i z każdą chwilą czułem się jeszcze gorzej. Nagle zerwałem się z dotychczasowego siedziska i ignorując wszystkich, wyszedłem z pomieszczenia.

~~*~~

Gdy tylko uchyliłem powieki, pomyślałem, że to wszystko to był tylko zwykły sen. Niestety dźwięk sms'a wyrwał mnie brutalnie z zamyślań i leniwie musiałem wygrzebać się spod pierzyny, aby sięgnąć po telefon. Odblokowałem urządzenie i spojrzałem na ten nieznany numer. Skrzywiłem się nieznacznie i szybko odczytałem tajemniczą wiadomość. No tak... Teraz wszystko jest już jasne...
- Viktor... Kiedyś cię chyba zabiję... - spojrzałem gniewnie na śpiącego Rosjanina i wstałem z łóżka.
Musiał podać Vane numer mojego telefonu... Eh... Co ja z nim mam...
Po chwili jednak odważyłem się odpisać swojej matce. Chciała się spotkać, co było moim zdaniem zrozumiane, w końcu ulotniłem się wczoraj bez słowa... No, ale do psychologa to ja już więcej nie pójdę.
Zaproponowałem wyjście do kawiarenki, na co się zgodziła. Przez chwilę poczułem iskierkę radość w sercu, lecz szybko ją ugasiłem, nie ma co się ekscytować... Może później pójdziemy na cmentarz? Chciałbym jej pokazać grób taty.
Nie przedłużając podałem w sms'ie godzinę i adres miejsca spotkania, po czym poszedłem się ogarnąć. Zdążyłem nawet zrobić Viktorowi śniadanie i zanim wyszedłem z domu, wyprowadziłem Makkachina na spacer. Zanim ten Rusek wstanie to pewnie będzie już południe... Leń...

~~*~~

Zauważyłem ją, gdy tylko zbliżyłem się do drzwi od lokalu. Siedziała jakaś taka spięta przy jednym ze stolików, a jej wzrok przeskakiwał z osoby na osobę. Wziąłem głęboki wdech i nacisnąłem klamkę od kawiarenki, a wchodząc już czułem na sobie spojrzenie większości ludzi. Podszedł do stolika zajętego przez Vane i niepewnie zająłem przy niej miejcie.
- Cześć - przywitała się ze mną, posyłając mi niepewnie uśmiechem. - Jak tam?
- Dobrze... - odpowiedziałem grzecznie i spojrzałem na nią badawczo. Nie byłam jakoś bardzo do niej podobny... - Od razu mówię, że nie mam żadnych ciekawych tematów na rozmowę...

<Vane? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz