Pokiwałam głową.
- Owszem, widok całkiem zacny.
Ziewnęłam i się rozejrzałam. Wydawało się być dość spokojnie.
- Może ulotnijmy się zanim zjawi się policja?
- Mhm, dobry pomysł - Vane przeciągnęła się leniwie. - Podrzucić cię?
- Jakbyś mogła.
Po chwili byłam już pod swoim mieszkaniem. Pożegnałam się z Vane i weszłam do domu. Odpaliłam komputer i od razu moim oczom ukazał się nowy artykuł.
"Spłonęła lokalna drukarnia. Większość pracowników została zamordowana, policja poszukuje świadków.
- To na pewno Łapa - oznajmił nasz kontakt.
Policja robi wszystko żeby znaleźć winowajców."
- Pierdol się Josh.
Odsunęłam się od biurka. Przeczesałam ręką włosy. Trzeba go było nie wypuszczać. Albo go zabić. To był głupi dziecinny błąd, jak ja mogłam zrobić takie głupstwo? Do moich uszu dobiegł dźwięk piosenki I'm not dead będącej moim dzwonkiem telefonu. Przeniosłam na niego wzrok i sprawdziłam kto dzwoni. Vane. Może czegoś chce? Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam urządzenie do ucha.
- Czego.
Spodziewając się usłyszeć kobiecy głos znajomej, nieźle się zdziwiłam, kiedy usłyszałam kogoś zupełnie innego.
<Vane? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz