Westchnąłem cicho, zatrzymując się i pokręciłem rozbawiony głową.
- Czy ty się dziewczynko słyszysz...? - Mruknąłem cicho pod nosem, zerkając na nią kątem oka.
- Tak... - Odparła, a w jej oku zauważyłem tajemniczy błysk. - To co? Zakład?
- Zakład... - Uśmiechnąłem się złośliwie i uścisnąłem mocno jej dłoń. - Tylko później nie płacz...
- Ja nie ty... - Prychnęła, a ja ponownie wsadziłem dłonie do kieszeni.
- Ja nie płaczę... Nie to co małe dziewczynki...
- Milcz... - Mruknęła i zmarszczyła brwi. - Nie jestem małą dziewczynką....
- A ja nie jestem stary... - Zaśmiałem się cicho. - Świata nie oszukasz... Ty jesteś mała, a ja jestem stary... Wiesz co...? Idź lepiej bo mnie jeszcze o pedofilię oskarżą...
- Jestem pełnoletnia! - Krzyknęła poirytowana.
- O matko... Co za ulga... - Udałem poruszonego i ponownie się roześmiałem.
- Jaki ja zabawny... - Wycedziła spokojnie.
- Yhm... - Wyszczerzyłem się i w jednej chwili skrzywiłem się, łapiąc się delikatnie za ramię. - Cholera... - Spojrzałem na przemoknięty od krwi materiał.
- Może dasz sobie jednak pomóc bez zbędnej walki? - Spojrzała na mnie pytająco, na co wywróciłem oczami.
- Umiem sobie sam poradzić... Nie potrzebuję twojej pomocy...
- Moim zdaniem to potrzebujesz ją tu i teraz...
- Nie znasz się...! - Warknąłem i ruszyłem powolnym krokiem przed siebie. - Daj mi już spokój...
- Dobrze wiesz, że ci go nie dam... - Dorównała mi kroku. - Poza tym mamy zakład...
- Tak, tak... - Westchnąłem nie zwracając na niej zbytniej uwagi..
Dziewczyna bez słowa szła koło mnie, a ja zaciskałem zęby z bólu, który rozchodził się po moim ciele. Musiałem to opatrzyć, ale niestety nie noszę przy sobie apteczki, ani bandaży... Oj coś długo nie pociągnę...
- Starzeję się coraz bardziej... - Stwierdziłem cicho.
- Co? - Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona, wyrwana z własnego świata.
- Nic...
Wziąłem głęboki wdech i potknąłem się o własne nogi, dalej dociskając dłoń do wciąż krwawiącej rany. Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie i zdezorientowany stanąłem w miejscu, nie widząc niczego co znajdowało się przede mną. Do moich uszu docierały jedynie jakieś szumy, które przyprawiały mnie o okropny ból głowy. W końcu nie wytrzymałem i upadłem na kolana. Zamknąłem oczy resztkami sił walcząc z bólem, jednak tak czy siak po chwili osunąłem się na ziemię tracąc przytomność....
~~*~~
Obudziłem się w jakimś obcym mi pokoju i zerwałem się gwałtownie do pozycji siedzącej, co sprawiło, że ból rozszedł się po całym ciele i dotarł do każdej mojej komórki. Skrzywiłem się, przegryzając wargę. Spojrzałem na swoje ramię, które o dziwo było zabandażowane.
- Nie mówcie, że... - Nagle do pokoju wbiła z kopa dziewczyna i od razu podeszła do mnie przyglądając mi się uważnie.
- Wygrałam... - Odparła triumfalnie.
- Co wygrałaś? - Uniosłem jedną brew.
- Zakład...
- Jaki zakład...? - Odwróciłem wzrok.
- Nie pal głupa!
- Dobra, dobra... - Westchnąłem. - Wygrałaś...
Zaśmiała się szyderczo co mnie troszkę zaskoczyło.
- Wygrałam... - Powtórzyła z satysfakcją.
Prychnąłem pod nosem i przetarłem oczy.
< Vane? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz