Chciałam się ruszyć, jednak poczułam coś zimnego przy gardle. Zezowałam na nóż. Miło wiedzieć, że jestem monetą przetargową...
Chwila... Nóż? Peter? What?
— Zaraz się sama na to gówno nabiję. — syknęłam bardziej do siebie, niż do nich.
W odpowiedzi porywacz wycelował ostrzem w stronę drugiego mężczyzny, a ten zrobił krok do przodu.
— Masz ją puścić! — wrzasnął.
— A jak odmówię? — nóż znów był bliski przecięcia mojej skóry.
— To zdechniesz, a nawet jak ożyjesz to cię znajdę i znowu padniesz!
Przełknęłam ślinę. Nie chciałam, żeby ktokolwiek przeze mnie zginął. Dlatego też, gdy toczyli ze sobą wojnę na słowa, wyrwałam ostrze z rąk Rite i skoczyłam na bok.
<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz