piątek, 7 kwietnia 2017

Od Yusuke

Kolejny dzień i kolejny raz mam wrażenie, że moje życie jest nudne... Może nie tak bardzo nudne, ale od pewnego już czasu mnie zanudza... Ta codzienna rutyna... Przyzwyczaiłem się do niej już w młodości, jednak teraz nie mam żadnych obowiązków, które miałem kiedyś. Już chyba nikt nie pamięta mojego rodu, dzięki któremu Japonia nie zniknęła z mapy świata... No, ale ludzie to takie istoty, które szybko zapominają, więc nie będę się nad tym użalać...
Zawiązałem swój krawat i poprawiłem marynarkę, która troszkę się pogięła. Miałem ochotę założyć kimono, ale ludzie na mieście pewnie by się na mnie krzywo patrzyli, więc odpuściłem sobie i z delikatnym uśmiechem na ustach wyszedłem z domu i skierowałem się w stronę miasta, od którego dzieliło mnie ileś tam kilometrów. No co? Spacer jeszcze nikomu nie zaszkodził. Chyba...

~~*~~

Wszedłem jak zwykle do jakiegoś baru i zamówiłem coś sobie do jedzenia. Szczerze to nie miałem nic lepszego do roboty, to sobie przynajmniej zjem coś dobrego.
Podsłuchiwałem rozmowy dobiegające ze stolika obok i co chwila otwierałem oczy ze zdumienia na te ciekawe nowinki, które codziennie docierały do moich uszu. Ciągle rozmawiają o nad istotach... Ciekawe czy wiedzą, że właśnie jedna z tych istot siedzi obok nich... Raczej nie i to chyba dobrze... Po godzinie siedzenia na tyłku, podniosłem się z krzesła i zapłaciłem za posiłek, po czym z uśmiechem na ustach wyszedłem na zewnątrz. Jak zwykle duży ruch... W sumie to mamy już gdzieś tak godziny koło południa, więc czego się tu dziwić? Westchnąłem cicho i ruszyłem przed siebie. Nagle poczułem na ramieniu czyjąś dłoń i zaskoczony odwróciłem się w stronę jakiegoś pijaczyny.
- Szefuńciu... Poratujesz złotówką? - Wybełkotał i spojrzał na mnie swym zamglonym wzrokiem.
Uśmiechnąłem się trochę rozbawiony, widząc mężczyznę w podeszłym wieku, ubranego w garnitur i do tego próbującego wyłudzić ode mnie złotówkę.
- Panie prezesie! - Usłyszałem głos jakiegoś chłopaka, który podszedł do nas i spojrzał zaskoczony na mężczyznę. - Co pan znowu wyprawia?! To nie jest czas na picie alkoholu! Mamy środek dnia, a do tego zaraz zaczyna się spotkanie!
- Cooo? - Pijany gościu spojrzał na niego, jak na idiotę i wywrócił oczami. - Daj mi spokój...
Młodzieniec westchnął i spojrzał na mnie przepraszająco, na co się uśmiechnąłem.
- Dobra... Koniec wygłupów... - Złapał go pod ramię i zaczął ciągnąć w stronę stojącej już taksówki, ignorując jego krzyki.
Zaśmiałem się pod nosem i pokręciłem rozbawiony głową. Czasem można się tu nieźle ubawić... Ruszyłem dalej i zatracony w swoich myślach nawet nie zauważyłem, że w kogoś wpadłem...
- Przepraszam... - Podniosłem wzrok na osobę, w która wpadłem i uśmiechnąłem się delikatnie.

< Ktoś? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic