***Ileś tam, czegoś tam, później***
Znowu żyję na utrzymaniu Vane. Pożyczyłem od niej kasę na wynajem nowego mieszkania. Powiem szczerze - nie była zadowolona, że musiała znowu na mnie wydawać. Nie zdążyłem jej oddać wszystkiego z 70 000 $, a co dopiero... Japie*dole, nienawidzę tego świata.
- Kolejny nudny dzień - mruknąłem, spoglądając za okno swego przepięknego mieszkania.
Sąsiedzi obok znowu się kłócili, co było równoznaczne z nieprzespaną nocą. Za jakie grzechy ten świat tak się na mnie wyżywa? Co prawda - mogłem zgłosić sprawę wysadzenia mojego domu, lecz niestety.. Prędzej umrę, niż ta sprawa zostanie rozwiązana. Podniosłem się leniwie z łóżka, po czym wszedłem do łazienki. Nie jestem przyzwyczajony do takiego "komfortu". Zdecydowanie bardziej wolałem swe stare łózko, którego i tak już nie ma. Westchnąłem głośno przemywając twarz wodą. Ubrałem się, po czym wyszedłem z mieszkania zamykając za sobą drzwi na klucz. Przedmiot włożyłem do kieszeni i ruszyłem przed siebie w stronę schodów.
Będąc już na zewnątrz, spojrzałem na zegarek. 2:27. I tak mój harmonogram dnia został drastycznie naruszony jakieś kilkanaście dni temu. ŻYCIE!
Z dłoniami w kieszeniach szwendałem się po różnych uliczkach, parkach. Nie miało to dla mnie zbyt dużego znaczenia, ponieważ i tak cały czas miałem słuchawki na uszach. Poniesiony przez falę muzyki, dotarłem pod jakiś bar. Przekrzywiłem pytająco głowę... Nic nie dzieje się bez powodu. W ułamku kilku sekund drzwi, gwałtownie się otworzyły. Muzykę było słychać z zewnątrz, lecz w środku... Oni chyba ogłuchną (lub już nie słyszą). Przeskanowałem wzorkiem ludzi znajdujących się w środku. Po chwili wyszła ze środka dobrze znana mi dziewczyna z jakimś chłopakiem u boku. Przeskanowałem dokładnie mężczyznę wzrokiem... Widać, typowy narkoman. Mogłem dać sobie rękę odciąć, że dosypał coś Shadow.
- Co się kampisz? - warknął, przechodząc z dziewczyną kilka metrów ode mnie.
Nie otrzeźwiała na mój widok, w normalnym przypadku chyba by to zrobiła. Zmarszczyłem brwi.
- Shadow, on Cię naćpał - powiedziałem prosto z mostu, krzyżując ręce.
- Pffff!!! Peterek chyba zwariował! - prychnęła, opierając się jedną ręką o ramię faceta. - Dan, to naprawdę wspaniały i miły mężczyzna! - krzyknęła.
- Uhum,.. Ciekawe - uniosłem wyżej brwi.
- Coś ci nie pasuje? - odsunął od siebie dziewczynę, po czym zbliżył się do mnie.
Jego twarz była kilka centymetrów od mojej. Tsa... Chciał mnie zamordować wzrokiem. Wywróciłem oczami.
- Jedzie ci z pyska - burknąłem.
- Ty mały... - warknął, biorąc zamach.
Zrobiłem szybki odskok w bok. Wszystko wydarzyło się za szybko. Straciłem nad tym kontrolę... Przywaliłem mężczyźnie w brzuch, lecz on to wykorzystał, przez co oberwałem w oko. Zajeb*ście, śliwa na miesiąc... - przemknęło mi przez myśl, z trudem utrzymując równowagę. Przekląłem pod nosem, dobierając się do swej broni. Wykonałem kilka krótkich strzałów, a po chwili mężczyzna leżał na ziemi nieprzytomny. Spojrzałem na dziewczynę, która wszystkiemu przyglądała się z boku.
- Przepraszam, ale muszę to zrobić - powiedziałem, wyciągając z torby strzykawkę z napisem "Użyć w razie potrzeby - Lub dla zabawy" - przeskanowałem ciąg literek wzrokiem. Wbiłem przedmiot w ramię dziewczyny. Nie minęło kilka sekund, a bezładnie padła mi w ramiona.
- Dosyć drastyczne, lecz skuteczne - mruknąłem.
<Shadow? Mogę wszystko - jestem Bogiem B)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz