- Chcesz jeszcze trochę? - podpytałem siedzącego obok chłopaka, gdy tylko dostrzegłem pustki w jego kubku.
Yuri w odpowiedzi jedynie skinął głową, po czym podał mi całkowicie opróżnione naczynie. Przeskanowałem je dokładnie wzrokiem, a następnie podniosłem się i podszedłem do blatu znajdującego się w kuchni. W garnku stojącym na płycie indukcyjnej, stał garnek przepełniony owym grzańcem. Szczerze, to myślałem, że zostanie z tego ponad połowa, lecz z tego co widzę chłopakowi zasmakował ten rozgrzewający napój. To dobrze. Przynajmniej na chwilę się oderwie od tego świata, wszystkich lęków i otaczającego go stresu.
- Proszę bardzo... - uśmiechnąłem się delikatnie, wręczając mu napój niczym jakiś kelner.
- Dzięki... - mruknął w odpowiedzi, odbierając kubek po brzegi wypełniony grzańcem.
Ponownie przysiadłem bardzo blisko chłopaka, wraz ze swoim rozgrzewającym naparem. Okryłem nas jednym z ciepłych kocyków, przy tym naruszając wszelakie granice pomiędzy nami... Szaleniec ze mnie...
~Jakąś godzinę później...~
Ile wypiłem? Ught, sam do końca nie wiem. Na podłodze walały się poduszki, a gdzieniegdzie mogłem dostrzec puste butelki. Może organizowanie bitwy w udziale tych puchatych przedmiotów nie było dobrym pomysłem? Teraz to wszystko będzie trzeba prać... Niektóre z tego co widzę są uwalone czerwoną cieczą, inne po prostu okropnie cuchną... W zasadzie, dlaczego ja się o to martwię. I tak jestem wystarczająco nawalony, chyba do tego stopnia, że jutro nie będę pamiętał połowy dzisiejszego dnia. Chcę zobaczyć siebie z przyszłości, zastanawiającego się skąd wziął się ten syf...
- Yuuuuri! - powiedziałem nieco niewyraźnie przez czkawkę, która towarzyszyła mi od kilku dobrych minut. - Nosz Yuri, gdzie jesteś... - wymruczałem, skanując usyfiony salon nieco zaspanym wzrokiem.
- Muahaha!!! - urwał mi głos zza pleców i późniejsze uderzenie poduszką w tył głowy. Gwałtownie odwróciłem się prosto przed obliczę podobnie ustawionego mężczyzny. Zmrużyłem oczy.
- Jesteś bardzo niemiły... - wymruczałem, błyskawicznie chwytając go za oba nadgarstki. Chłopak jakby w momencie się ożywił i zrobił szybki krok w tył, w wyniku czego potknął się o jedną z butelek. Oboje upadliśmy prosto na stertę poduszek i koców. W głębi duszy byłem zadowolony z przebiegu wydarzeń... Teraz nie da rady uciec.
- Vi-Viktor... - skulił się nieco, otwierając szeroko oczy.
- Nie grzeczny chłopiec... - dodałem i pod wpływem chwili, zrobiłem coś, co dotychczas siedziało jedynie w moich brudnych myślach. Wpiłem się w jego wargi, delikatnie przymykając oczy. Ta chwila naprawdę nie musi się kończyć... Trwaliśmy tak przez kilkanaście najbliższych sekund, żeby w końcu oderwać się od siebie i nabrać powietrza.
- Yuri, czy... - szepnąłem, wzrok mając zanurzony w jego czekoladowych oczach.
Skinął delikatnie głową, obejmując mnie za szyję i gwałtownie przyciągając do siebie...
~( ͡° ͜ʖ ͡°)~
Cholera jasna... Która dokładnie jest godzina? Jaki jest dzień tygodnia? Co się wczoraj działo... Uchyliłem nieco powieki. Oślepiony blaskiem wpadających do pokoju promieni słońca, widocznie zaniepokojony mą nagłą pustką w głowie poderwałem się do pionu, przy tym... Budząc chłopaka, który o dziwo leżał wraz ze mną pod ciepłą pierzyną. Dopiero teraz wyczułem, że jestem nagi i leżąca obok osoba również. W głowie miałem naprawdę różne wizję... No chyba nie.
- Yuri...? - szepnąłem, szturchając go delikatnie w bok.
<Yuriś? ( ͡° ͜ʖ ͡°)XDD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz