Oczywiście, że nie miałem zamiaru przestać ją łaskotać. Sam się śmiałem, jakby to mnie łaskotano. W końcu poczułem przenikliwy ból w... tam... e... chyba każdy może się domyślić. A ból poczułem ze względu na to, że mnie kopnięto. Skuliłem się z piskiem i nawet spadłem z kanapy.
- I tak kończą palanty - warknęła do mnie Laura i wstała. Spojrzałem na nią z dołu i z łzami w oczach. Nie byłem palantem, dobrze to wiedziałem, ale wolałem już nie pyskować, bo mogło się to gorzej skończyć. Już sam nie wiedziałem czy dla mojej twarzy czy dla mojej męskości. Wstałem chwiejnie.
- Pójdziemy zaraz po tym, jak ładnie pościelisz - rzekła z tym uśmieszkiem. Najwyraźniej nie myślała o mnie jak o gościu. Spojrzałem na nią z grymasem i się odwróciłem. Wziąłem koc, który dostałem do spania wcześniej i zacząłem go nieudolnie składać. Po paru chwilach, widocznie, Laura przestała mieć już do mnie cierpliwości. Sama wzięła ode mnie koc i złożyła. Szybko i bez problemowo, aż sam się zaskoczyłem.
Laura coś wymruczała, coś w stylu "nie wierzę, że nie umiesz czegoś takiego zrobić".
- No bo kobiety to robią - powiedziałem bez zastanowienia. Spojrzała na mnie, marszcząc brwi. Już wiedziałem, że dostane kopa i się nie myliłem. Szybko uniknąłem kopnięcie w brzuch, bo już bym nie wytrzymał.
< Lauraś? Zero pomysłu :/ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz