Przestraszyłem się trochę na widok policjantów, ale znając mnie musiałem jej pomóc. Taka norma. Po odejściu strażników dostałem jej zdjęcie. Poprawiłem szybko maskę, ponieważ zaczęła spadać. Dziewczyna odchodząc ode mnie z obojętnością, zapytała mnie:
- Zaraz, zaraz. Czy ty jesteś przywódcą klanu Traveling Stars?
- Tak, a co? - zapytałem z zaciekawieniem.
- A nic, po prostu tak zapytałam z ciekawości - po tych słowach zaczęła się oddalać.
Po tych słowach zrozumiałem, że ktoś komu mogę zaufać i go o to zapytać. Chwyciłem ją szybko za ramię, zanim uciekła i odwróciwszy ją do mnie zapytałem:
- W jakim klanie jesteś snajperką?
- A co ci do tego ?
- Skoro ty wiesz kim jesteś to chciałbym też się dowiedzieć, kim ty?
Dziewczyna trochę przemyślała sytuacje i trochę spoważniała, uświadamiając sobie, że stoi przed dowódcą Traveling Stars, mua. Po chwili namyślenia podała mi rękę i powiedziała:
- Szara, snajperka w klanie Desert Eagles - podając mi rękę.
- Dobrze. Dziękuje za zaufanie. Pochwalę ciebie na najbliższej rozmowie z innymi przywódcami za wypełnianie obowiązków - uśmiechnąłem się.
- Dzięki. To ja ten.
- Ach tak. Nie będę oczywiście zawracał ci głowy. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze spotkamy. A i uważaj po drodze!
Po tych słowach Szara odmachała mi i pobiegła w przeciwną stronę od strażników. Chwilę później, na tym zacząłem zbierać zioła. Po niedługim czasie oddaliłem się w gąszcz lasu, w stronę mojego klanu. Zauważyłem jednak, że nie jestem tu sam. Krzaki zaczęły się dziwnie poruszać.Wyciągnąłem szybko broń i szedłem powoli do przodu, rozglądając się wokoło. Jedna z wiewiórek wyszła z dziupli i wskoczyła mi na ramię. Powiedziała mi, że ktoś z tych złych tu się kręci. Nagle przed sobą nóż. Odezwał się tajemniczy głos:
- Ani drgnij.
Stałem jak wryty. W sumie mógłbym go powalić, ale czułem, że jest tu jeszcze kilka osób. Pomyślałem sobie, że to pułapka. Byłem w czarnej ****. Nagle odezwała się kobieta :
- No no słonko. Powiedz mi, jak się nazywasz? - dotknęła mnie swoimi paznokciami po szyi.
Szybko kucnąłem i przybiłem jej w twarz.
- Morda w kubeł, a co?
Oburzona wstała sobie swobodnie i pstryknęła palcami. Wiedziałem, że to pułapka. Gdy chciałem obronić się tarczą z kory drzewa, usłyszałem strzał broni. Po chwili na ziemi leżało z około 10, a na środku stała bandytka. Szybko się odwróciła i zaczęła uciekać, jednak ja jej podwinąłem nogę korzeniem z ziemi i upadła. Podszedłem do niej i ją zastrzeliłem. Usłyszałem szelest i z krzaków wyszła... Szara?!
<Ayano ;D ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz