sobota, 6 maja 2017

Od Rosalie cd. Laury

Głośno wypuściłam powietrze, patrząc na reakcję dziewczyny. Rose, spokojnie.
Wciąż trzymając rękę w kieszeni, machnęłam dłonią. Uwielbiam kopiowanie mocy... Szkoda, że ich używanie jest ograniczone...
— Dobra, koleś nic nie pamięta a monitoring magicznym cudem przestał działać i pospadał ze ścian. — Co z tego, że facet zaraz popełni samobójstwo? Taki mały efekt uboczny... Tą umiejętność replikowałam chyba od jakiegoś debila...
— Trzy... Dwa...
Równo z jedynką rozległ się strzał. Zastrzygłam uszami. Ludzie zlecieli się w stronę sklepu. Inni uciekali. Pff...
Wśród tłumu dostrzegłam znajomą czuprynę.
— Nom, to ja cię tu zostawiam. Nie zabijaj nikogo, L a u r o, bo tylko pogorszysz sytuację. Wojna i tak już wszystkim daje w kość. — błyskawicznie znałam się przy znajomym z klanu, z którym toczyliśmy wojnę.
      Stanęłam za chłopakiem.
— Cześć. — trzepnęłam go w głowę.
— Rosalie! — warknął, dając przejść policji.  
— Ja. — zachichotałam.
— To ty mu pomogłaś, prawda? — wetchnął.
— Może? I tak miał zrytą psychikę. — wzruszyłam ramionami.

< Lauro? Tia, Rutger już się pojawia w fabule... A formu nadal nie wysłałam... Wg, nie wiem ile słów wyszło, bo mi licznik nawala. Więc nie bić, jak za mało. >

Chloë "Fiołek" Anterio


Walcz, nawet jeśli wiesz że przegrasz.

Imię i nazwisko: Chloë Anterio
Pseudonim: Fiołek
Płeć: Kobieta
Wiek: 21 lat
Rasa: Lis biały
Orientacja: Heteroseksualna
Zauroczenie:
Klan: Klan Desert Eagles
Stanowisko: sabotażysta
Żywioł: Powietrze, Czasoprzestrzeń 
Moce: 
- Wszechwidzący wzrok (widzi, gdy ma zamknięte oczy i gdy chce)
- Telekineza (lub psychokinaza)
 - Teleportacja
- Panowanie nad swoimi żywiołami
- Czytanie w myślach
Umiejętności: pływanie, walka, wytrzymywanie bólu, rysowanie, talent pisarski, zwinność, wytrzymałość, znajomość mikstur i rozpoznawanie ich, bardzo czuły węch 
Charakter: Me imię brzmi Chloë Anterio, wieku nie podaję bez powodu. Jestem cichym sabotażystą, psuję czego się dotknę, chyba, że mam coś zepsuć. W towarzystwie niepoznanych mi osób staram się być cicha i opanowana, pokazywać swą prawdziwą stronę w odpowiednich sytuacjach. Dla ludzi mi znanych jestem miła, lecz często okrutna, bowiem lubię szczerość. Wyśmiewam się z czegokolwiek: wyglądu, koloru oczu, długości… ( ͡° ͜ʖ ͡°) nosa i tym podobnym. Kocham jednak walczyć w dobrej sprawie, i w tym momencie odkładam wszystko na bok. Można mnie nazwać szaloną, zbzikowaną, niezgodną. Dziękuję wszystkim za te uwagi, bo taka staram się taka być. Jestem zwinna jak nikt, uniknę nawet pocisk snajpera i łatwo nie dam się zabić. Lęk? Czy to jakaś potrawka z kurczaka? Nie znam tego słowa. Wytrwałości i energii mam aż nadto, wykryto u mnie ADHD. Wszystko o mnie jest… Nigdzie, bo każdy kto mnie kojarzy, zna mój charakter.
Cechy charakterystyczne: 
Jako człowiek: Białe oczy, niezwykła zwinność
Jako zwierzę: Oczy w różnych kolorach, lekko szarawa sierść
Ciekawostki: 
Lubi: to, co polubi, m.in. przemoc, walkę, oszukiwanie, szczerość do bólu, orzechy laskowe.
Nienawidzi: dzieci (chyba, że można je bić), osób niepełnosprawnych.
Głos: link
Właściciel: Thalia_i_Konie (Howrse), elizabeth.shine.96@gmail.com (e-mail)

poniedziałek, 1 maja 2017

Od Shadow cd. Petera

Wpatrywałam się w pustą ciemność. Nie było tu zimno, a mimo to z mych ust ulatywały obłoczki pary.
Dawno zaprzestałam prób rozświetlenia tego miejsca. Każda kula światła gasła po paru sekundach. Rekordowa tliła się przez minutę.
   Może właśnie dlatego, gdy zaczęłam lecieć w górę, gdzie było światło, ogarnął mnie strach i panika.
***
Pik. Pik. Pik.
Wsłuchiwałam się w piszczący dźwięk. Nie musiałam otwierać oczu, żeby wiedzieć, że wydostałam się z mroku i jestem w szpitalu.
Ale czy chciałam wracać do tego świata?
— Shadow? — Usłyszałam niemal od razu, gdy nieświadomie ruszyłam ręką. Na drugiej czułam ciężar, jakby ktoś za nią trzymał.
— Ta? — odparłam spokojnie. Zbyt spokojnie.
— Jak się czujesz?
— A jak mam się czuć? — westchnęłam — Ch***wo.
— Idę zawołać lekarza. — Peter wstał z krzesła.
— Po co niby? — mruknęłam. Dopiero teraz otworzyłam oczy.
— Byłaś w śpiączce bardzo długo, nie mogli cię wybudzić, a ty się pytasz dlaczego?
Wzruszyłam ramionami. Chwila. Bardzo długo?
— Ile? — nie odpowiadał. — Ile?!
— Tak z... Parę tygodni? — odparł niepewnie. Kłamał, ale już nie chciałam tego komentować.
— Co z Ashtonem i Ashley?!
— Są cali i zdrowi. — zmarszczył brwi.
— A... — zaczęłam, jednakże mi przerwał.
— Najpierw martwisz się o psy, a dopiero potem o siebie?
Ponownie podniosłam i opuściłam ramiona.

< Peter? >

Mia Land of Grafic