sobota, 4 lutego 2017

Od Chu

Obudziłem się o godzinie 6:15 tak, jak zawsze. Spojrzałem tylko na wiadomości na stronie internetowej oraz kamery. Po tym szybko się przebrałem.
-No to czas zacząć codzienną rutynę - pomyślałem, wychodząc z mojego domu.
Widać było słońce, wylatujące zza drzew. Chodź była to dość wczesna pora, w naszej krainie aktualnie panowało lato. Zacząłem od pobudki innych, ponieważ praca na polu sama się nie zrobi. Praktycznie ziemia jest tu bardzo dobra i nie ważne, w jaką porę roku sadzimy nasiona, ponieważ i tak wykiełkują.
Nagle podeszło do mnie mały chłopczyk i szybko powiedział:
- Dzień dobry Panie Przywódco. Czy mógłby pan pomóc mojej mamie? Bardzo źle się czuje... Od wczoraj prawie się nie ruszyła z łóżka.
Często się zdarzały tutaj problemy zdrowotne ze względu na różnorodność rasy osób oraz ich chorób, które mogły się przenosić. Mały chwycił mnie za rękę i pobiegł ze mną w kierunku jego domu. Nasz klan jest bardzo ogromny, ale byłem z niego dumny, że udało mu się zapamiętać drogę w tak młodym wieku. Gdy weszliśmy, zobaczyłem jego chorą matkę, która była bardzo spocona  i praktycznie się nie ruszała, bo wszystko ją bolało. Wyjąłem z mojej podręcznej torby termometr, aby jej zmierzyć temperature. Okazało się, że to zwykła bardzo wysoka gorączka, która można zwalczyć. Po podaniu leku wyszedłem i spojrzałem na notebook, na kamery. Zobaczyłem, że przed bramą stoi jakaś osoba. Poszedłem w jej kierunku i zobaczyłem...
(Ktoś by chciał ;D? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic