Uniosłem brew trzymając czapkę w rękach.
- Dzięki czapce? Serio?
- Nie, na niby.
- Pytam poważnie - przewróciłem oczami.
- A ja ci poważnie odpowiadam - westchnęła. Założyłem czapkę zrezygnowany i zacząłem bardziej interesować się drogą niż dalszą rozmową.
Przez dłuższy czas panowała cisza. Wpatrywałem się w krajobraz miasta za szybą. Resney skupiona była na drodze, więc raczej nie paliła się do rozmowy. Ziewnąłem i przeciągnąłem się, nie spałem dzisiaj za dobrze. O czwartej nad ranem mój stary przyjaciel zadzwonił mi na telefon, budząc mnie. W dodatku zadzwonił tylko po to, żeby zapytać czy mam jego pożyczone pieniądze.
- Zmęczony? - zapytała, jednak byłem skupiony na tym co jest za szybą.
- Huh?
- Pytałam czy jesteś zmęczony.
- Mhm... Ta, trochę - podrapałem się po karku. - Ty jak widzę się wyspałaś.
- Można tak powiedzieć.
Ponownie zapadła cisza. Skrzywiłem się, chciałem znowu zacząć rozmowę.
- Po co to całe planowanie? Nic się nie stanie jak zaczniemy albo skończymy minutę albo sekundę później czy wcześniej.
- Wtedy cały plan szlag trafi - skarciła mnie.
- Czemu?
- No bo... Po prostu. A z resztą nie zadawaj tyle pytań - przewróciła oczami.
- Masz jakiś problem z pytaniami?
- Nie, tylko nie lubię jak ktoś za dużo gada. A niektóre pytania są zbędne. Ale niech ci będzie, zadaj jedno.
Przyszło mi do głowy jedno pytanie, i nie myśląc zadałem je.
- Masz chłopaka?
- Nie.
Zahamowała gwałtownie przez co uderzyłem głową w szybę, bo nie miałem zapiętych pasów.
- Ał! - pogładziłem bolące miejsce patrząc na nią skrzywiony.
- Ups, chyba jesteśmy na miejscu - uśmiechnęła się złośliwie.
<Resney? ;3 xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz