Siedziałam sobie w pokoju i czytałam mangę. Dzień był słoneczny ani
chmurki na niebie. Postanowiłam nie siedzieć tak w pokoju i rozprostować
kości. Przechadzałam się aktualnie po lesie,
świeże powietrze! Wiatr
wiał w moją stronę i rozwiewał mi włosy. Nieopodal zauważyłam postać,
zielonowłosą kobietę, wydała mi się sympatyczna więc podeszłam...
-Kim jesteś?-zapytałam ją a ona gwałtownie się odwróciła i popatrzyła na mnie, dzięki temu zauważyłam jej szare oczy.
-Jestem Lithaen. -odpowiedziała kobieta tajemniczo. -A ty?-
-Ja
jestem Horo, z klanu Travelling stars.-Uśmiechnęłam się, a na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu. Zapadła cisza. Nie miałam tematu do
rozmowy...
-A więc ja już pójdę-powiedziałam do Lithaen. -Do
zobaczenia -uśmiechnęłam się i odeszłam. Przez cały dzień błąkałam się
po lesie, spacerowałam po polanach itd. Zapadł zmrok więc ruszyłam w
stronę Pokoju... Ale się zgubiłam. Wszystko dookoła mnie wydawało się
takie obce... Nie powinnam zapuszczać się w te tereny. Przemieniłam się w
wilka, żeby wyczulić mój zapach. Nie poczułam zapachu moich rzeczy, ale
kogoś obcego. Morze ten ktoś miał dobre intencje? Podążyłam za
zapachem. I moim oczom ukazał się...
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz