czwartek, 9 marca 2017

Od Shadow

Zbliżyłam się do obskurnego budynku, w towarzystwie dwóch rogatych psów. Już po otworzeniu drzwi uderzył we mnie drażniący zapach alkoholu, wymiocin i krwi. Jedna z hybryd wtuliła pysk w moje biodro, a druga położyła uszy i zaczęła warczeć. Ruchem ręki uciszyłam Ashton'a. Posłusznie przestał, jednak jego uszy, jak i ogon, wskazywały, że w każdej chwili jest gotowy do ataku.
To była jedna z tych chwil, w czasie której cieszyłam się, że normalni ludzie widzą jedynie dwa, wysokie i wychudzone, płowe charty. A przynajmniej do póki one tego chcą.
Ashley delikatnie dźgnęła rogami przyjaciela. Ten podskoczył, wyraźnie zdenerwowany.
    Westchnęłam, obserwując, jak toczą niemą dyskusję. Zaraz zapewne zacznie się między nimi walka.
Przeszkodziły im w tym krzyki. Na początku myślałam  że to po prostu kolejna bójka, jak to w takich miejscach bywa, jednak po chwili wszystko pokrywały płomienie. Ashley i Ashton od razu do mnie przybrnęli. Nagle, coś spadło z hukiem. Dym wypełnił pomieszczenie.
Dzięki swojej mocy, mniej-więcej wiedziałam co się dzieje, jednak nie mogłam się ruszyć, przygnieciona stolikiem. Ash stał przy przedmiocie i głośno skomlał, a Ley, którą zdążyłam odepchnąć, kuliła się obok mojej głowy. Próbowałam podźwignąć się na łokciach, jednak bezskutecznie.
W tym chaosie dostrzegłam osobę. Była dziwnie spokojna. To ona to zrobiła. Jednak, nie mogłam nic określić płci, czy wysokości, gdyż moje czoło spotkało się boleśnie z ziemią - straciłam całkowicie kontakt z rzeczywistością.
~*~
Zmrużyłam oczy, oślepiona bielą sufitu. Jedynym dźwiękiem były charakterystyczne sygnały z maszyn.
Coś trąciło moją dłoń. Uśmiechnęłam się i pogładziłam pysk psa. Wyczułam dwa, małe rogi, co oznaczało, iż to Ashley. Podniosłam głowę. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to Ashton, pilnujący drzwi. Potem gazeta przy szafce nocnej.
Kolejny zamach zorganizowany przez zbuntowanych... Kilkanaście osób nie żyje... Jedna osoba wyszła cało... W śpiączce...
Przeskakiwałam co parę słów. Lekturę przerwało mi odkaszlnięcie. Szybko podniosłam wzrok.
— To ty. — mruknęłam.
Postać przyśpieszyła kroku.
— Trzeba cię stąd zabrać. — bez zbędnych ceregieli człowiek zaczął odpinać mnie od aparatury. 
— Ej, kim ty w ogóle jesteś?! — fuknęłam.
— Kimś takim jak ty. — padła odpowiedź.

< Ktoś? X3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic