piątek, 19 maja 2017

Od Rosalie cd. Laury

Uśmiechęłam się pod nosem. Tak bardzo przypominała.
***
Ciepłe promienie muskały kamienną płytę i wszystko w jej okolicy. Jednak mi było zimno. W towarzystwie Rutgera wiedziałam na cmentarnej ławeczce. Od kiedy tu przyjechaliśmy, nie zamieniliśmy ani słowa.
Nie było to w stylu Oskara, ale próbował uszanować mojego doła.
— Dzisiaj jest...
— Rocznica jej śmierci. — przerwałam mu.
Znów zapanowała cisza, w czasie której wpatrywał się w złote litery. Oparłam głowę o jego ramię.
— Dziękuję... Że tutaj ze mną przys—
Usłyszałam kroki, więc przerwałam swą wypowiedź. Ktoś szedł. I nie był to zwykły człowiek. Cuchnęło od niego Guardians of the Galaxy.
— Cholera! — mruknęłam, zmieniając się w charta węgierskiego.
Nie miałam nastroju do walki. Nie dzisiaj, nie teraz!
Chwilę nasłuchiwałam i rzuciłam się w przeciwną stronę od magicznej istoty.
O Rutgera się nie martwiłam; był bezklanowiczem, a to oznaczało, że nie brał udziału w wojnie.

Lauraaaa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic