sobota, 17 czerwca 2017

Od Laury

Sama dziwiłam się sobie... Z tego co mi wiadomo - jestem dzieckiem, lecz moje zachowanie w żadnym stopniu tego nie odzwierciedla. Co prawda: kocham konie tak jak większość dziewczynek w moim wieku, lubię różowe ubrania z tęczą i jestem uzależniona od rysowania. Mimo tych cech, które najczęściej występują u dziewięciolatek - rzadko się uśmiecham. W sumie, to sama nie wiem jakim cudem miałabym to robić, skoro nie wychowano mnie jak dziecko. Miałam być bronią do zabijania. Bezlitosnym, nie posiadającym uczuć dzieckiem, a w późniejszym czasie dorosłym człowiekiem. Może ucieczka z tamtego laboratorium była błędem?
***
Wyciągnęłam z kieszeni telefon. Jednym z przycisków uruchomiłam go, po czym wzrokiem przelustrowałam godzinę. 23:48 - powiedziałam w myślach, chowając telefon z powrotem w to samo miejsce. Poprawiłam dwa ramiączka plecaka, który wisiał na mych plecach, a następnie ruszyłam dalej przed siebie. W słuchawkach dousznych właśnie rozbrzmiała jedna z moich ulubionych piosenek ( link do niej - klik ). Przymknęłam oczy, zanurzając się w rozluźniających nutach piosenki. Świat w jednym momencie stał się całkowicie inny... Wszystko przybrało ciemniejsze barwy, a nawet najjaśniejsza latarnia nie zdołała ukazać czegokolwiek pod swym światłem. Nie było niczego... Aż nagle wpadła na mnie pewna osoba. Słuchawki mimowolnie wypadły mi z uszu. Przyjrzałam się nastoletniemu chłopakowi spode łba. W końcu przerwał mi tak wspaniały moment, na który czekałam od dawna - chwila spokoju.
- Uważaj jak chodzisz - mruknęłam, dokładnie lustrując go wzrokiem.
Jego heterochromia oraz czarny tatuaż pod okiem od razu przykuły moją uwagę. Zza kaptura, który miał na głowie wystawała para białych uszu. Włosy jak i ubranie miał w tym samym kolorze.
- Sorki - powiedział krótko, poprawiając swoje włosy na głowie. - Jest--
- Nie jesteś normalnym człowiekiem? - przerwałam mu, zadając szybkie pytanie.
Jedyne co zrobił, to uśmiechnął się tajemniczo. Wciąż wpatrywałam się w niego pytającym spojrzeniem, lecz i tak znałam już odpowiedź na swoje zdanie.
- Jak widać, nie - dopiero w tym momencie dostrzegłam, że zza jego pleców wystaje biały jak śnieg ogon. 
Gdyby nie fakt, że nikogo nie ma na ulicy - już dawno zostałby zauważony. Równoznaczne jest to z paniką ludzi, a w późniejszym czasie przechwyceniem przez policję. Byłoby to dosyć ryzykowne, zwracając uwagę na to, że każda wiadomość jest ważna dla rządu, a co dopiero sam przedstawiciel naszego gatunku. Taka akcja nie skończyłaby się za dobrze...
- Do jakiego klanu należysz? - tym razem, to on zadał pytanie.
- Desert Eagles, a ty? - podałam krótką nazwę.
- Guardians of the Galaxy - słysząc tą nazwę, od razu w głowie zaświeciła mi się czerwona lampka. 
Bez uprzedzenia przycisnęłam chłopaka do ściany. Do jego skroni przyłożyłam dwa ostrza, wystające z mej pięści. Ten najwyraźniej zdziwiony, przyglądał mi się jak wariatce. 
- Ejejej?! Co jest!? - krzyknął, starając się wyrwać.
- Nasze klany toczą ze sobą wojnę - warknęłam pod nosem. - Chronologicznie, powinnam Cię teraz zabić...
- Nie mieszajmy spraw dorosłych w nasze życie! - jego oddech wyraźnie przyśpieszył, a język zaczął się plątać.
Ostatecznie - odsunęłam się o krok, lecz mimo to wciąż byłam gotowa do ataku. Ponownie przelustrowałam go wzrokiem.
- Jestem Felix... - przedstawił się, spokojniejszym tonem. - Felix Wolvi.
- Laura Kinney.
<Felix?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic