Nie mogłem uwierzyć własnym oczom... Nasze dzieci, już były na świecie. Shawn i Corrinne, tak jak planowaliśmy...
- Akurat kupiłem kilka rzeczy, które z pewnością się przydadzą... - uśmiechnąłem się delikatnie, wskazując wzrokiem na opakowanie pieluszek i kilka innych siatek z zakupami.
- Wróżbita - stwierdziła, opierając głowę o moje ramię.
Wyglądała na zmęczoną. W końcu, rodzenie dzieci chyba jest męczące. Co prawda, takiego uczucia doznają tylko kobiety, więc nie mogłem porównać tego do niczego innego.
Objąłem dziewczynę ręką w pasie.
- Idź spać... - powiedziałem szeptem w jej stronę.
- Nie... A kto będzie się opiekował dziećmi? Chyba nie ty - zaśmiała się cicho, a na jej usta wpłynął złośliwy uśmiech.
- Muszę się wykazać swoimi umiejętnościami rodzicielskimi - wypaliłem, chwytając ją za rękę. - Już! Do łóżka - dodałem.
- Ty nawet kwiatami nie umiesz się opiekować - powiedziała, spoglądając na dwie doniczki, które stały przy oknie. - A co dopiero dziećmi...
- Umiem opiekować się zwierzętami! - straciłem niemal od razu, krzyżując ręce.
- Peter, dzieci, to nie zwierzęta - spojrzała na mnie wzrokiem typu "Seriously?".
- Dobra, dobra! Widzę, że jesteś zmęczona, a nie będę Cię na siłę trzymał na nogach!
Ostatecznie Shadow pod moim przymusem położyła się na łóżku. Jak mogłem się domyślić, w krótkim czasie zasnęła... Gdy to nastąpiło, podszedłem do miejsca w którym leżała dwójka rodzeństwa. Shawn trzymał palec w buzi, a Corrinne przytulała do siebie kraniec kocyka... Uśmiechnąłem się delikatnie.
Gdy tylko Shawn ponownie uchylił swoje powieki, mogłem dostrzec jego jasnoniebieskie oczy... Nie minęło dziesięć sekund, a jego oczy wypełniły się łzami. Zaczął płakać. Spanikowany jak najszybciej wziąłem go do siebie na ręce. Wciąż lekko szlochał... "Cholera!" - krzyknąłem w myślach, widząc jak Corrinne również uchyla swoje powieki.
<Shadow? Bezwenowo xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz