sobota, 4 listopada 2017

Od Akane CD Ripley

Spojrzałam na nią, to na deszcz... Wszystko wydawało się jakby jasne, a jednak nie jasne... Przetarłam twarz ręką i wsiadłam do auta.
- No to jedziemy z tym koksem - założyłam okulary przeciwsłoneczne. Spojrzała na mnie, unosząc brew.
- Serio?
- No co? Pu... Znaczy... Yy...
- Pure.
- Właśnie. Pure... Jak kot, kiedy mruczy, tak? Wracając. Ja mam swoje nawyki, ty masz swoje, a w okularach dostaje dodatkowe punkty do perswazji - pstryknęłam palcami. Uwielbiałam to robić. Nikt nie musi wiedzieć, jak bardzo przejebane miałam w przeszłości. A bycie sukowatą i trochę niepoukładaną mi leży.
- Dobra. Jedźmy.
- Mhm. Tylko nie wciśnij za mocno gazu - opuściłam okulary i zaczęłam podnosić znacząco brwi. Ta spojrzała na mnie swoim morderczym wzrokiem. Szybko dałam ręce przed siebie.
- NIE BIJ! - krzyknęłam humorystycznie, a ta na mnie patrzyła kamienną twarzą - ty się kiedykolwiek uśmiechasz...?
- Nie. Gdzie to było? - włączyła GPS.
- Shocktown. - wpisałam na GPS'a i ruszyliśmy. Wystawiłam głowę za szybę i zaczęłam wyć. Zamknęłam oczy, zadowolona, a ta mnie wciągnęła do samochodu.
- ZWARIOWAŁAŚ!? Jeszcze ktoś nas zobaczy... Kiedykolwiek działaś bez wrzeszczenia na pół miasta? - spytała, podirytowana. Zachichotałam, opierając się o drzwiczki od samochodu. Zamknęłam oczy. W końcu zaczęła mnie dobijać cisza. Włączyłam radio. Akurat poleciała moja muzyka.
- She got eyes like a tiger, tiger
got a heart of a lion, lion
she's hotter than fire, fire
got me hooked with a la la la la la la...! - zaczęłam tańczyć na krześle, śpiewając zadowolona. Ta uniosła brew, patrząc na mnie. Pewnie sobie myślała, że jestem bardziej walnięta niż wyglądam, ale co z tego!
- Co ty robisz? - uniosła brew, patrząc na mnie. Zaśmiałam się.
- Śpiewa, nie widać?! Uwielbiam ten tekst! - znowu zaczęłam densować na krześle.
- Spend a weekend in Paris
already leaving
Off to Miami
high from the feeling
I'm so high from the feeling
I got a girl from Sweden... SWEDEEEN!!!! - Tak nam zleciała chyba cała podróż. Na moim jakże cudnym śpiewie i tym, jak irytowałam naszą mruczkę. Chyba mam dla niej nową ksywkę... MRUCZKA!

*****
Obudziłam się w samochodzie, przykryta kocem. Była noc, a ja zasnęłam... Musiałam się zmęczyć tym śpiewaniem... Zaśmiałam się i wyszłam z samochodu. Pure siedziała na masce samochodu. Usiadłam obok niej.
- To co... - patrzyłam w niebo - jesteś zaginionym żołnierzem, tak...?
- Ta. - nie oderwała wzroku od nieba - widziałam więcej, niż mogłaś sobie wyobrazić. 
- No nie wiem... - wzięłam głęboki wdech i opuściłam głowę - może nie widziałam, co nie znaczy, że nie czułam... 
- Mianowicie? - spojrzała na mnie zaciekawiona. Wstałam.
- Zastanawiałaś się, czemu moje włosy tak dziwnie latają na boki?
- Jakoś nie specjalnie... - na jej słowa, trochę posmutniałam, ale zamiast tego się zaśmiałam. Spojrzałam na nią i zeszłam z maski. Wyprostowałam ręce, a po nich przeleciał prąd elektryczny. Uśmiechnęłam się złowieszczo i zrobiłam pistolet z ręki, ukazując moje ciało, które jakby się rozpada.
- Widzisz, moja droga, ciało nie zawsze musi być fizycznie stabilne... 


Ripley? Suprise! XD


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic