- A kogo ja tu słyszę, czyżby stara dobra Vane zapomniała, że od prywatnych numerów się nie odbiera? - zadrwiłam kładąc nogi na biurku. Było całe zawalone stosami dokumentów i notatek. Na ścianie wisiała korkowa tablica z różnymi zdjęciami. Było tam między innymi zdjęcie wszystkich przywódców razem. Na chwilę zawiesiłam na nim wzrok, po czym skupiłam się na telefonie.
- Czego chcesz Tsume.
- Niczego, nie można zadzwonić do starej znajomej?
- Można. Ale wiesz jak jest - cicho się zaśmiała. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Dotarły do ciebie wiadomości?
- Ta. A co tobie do tego?
- Odśwież stronę.
Nastała chwila milczenia. Po chwili usłyszałam jak Vane odkłada telefon i otwiera klape od laptopa. Przeniosłam wzrok na monitor mojego komputera.
"Ujawniony został pseudonim przywódczyni drugiego z czterech klanów, które są odpowiedzialne za zniszczenia wywoływane w naszym mieście. "Łapa" jak podają nasze źródła, ponosi prawną odpowiedzialność za liczne zamachy przeprowadzone w ciągu ostatniego roku. Nasi najlepsi agenci wyciągnęli tą informację z jednego z jej podwładnych."
Usłyszałam przytłumiony śmiech mojej rozmówczyni. Podniosła telefon.
- Wpadłaś.
- Wpadłam - powtórzyłam potwierdzając jej słowa.
- Kto cię zdradził?
- Nikt ważny. Zemścił się za wykopanie go na zbity pysk.
- Żyje?
- Prawdopodobnie - pogładziłam się po brodzie. Zaczęłam bawić się kosmykiem włosów. - Media w tych czasach chcą tylko zapewnić ludzi o tym, że rząd jest niepokonany. Tak naprawdę pewnie go o to nie zapytali, sam przyszedł i im powiedział.
- Więc co masz zamiar z tym zrobić?
Zawiesiłam się na chwilę. Co zrobię? Nie wiem. Ale im mniej ludzi wie o naszych pseudonimach tym lepiej. Znajomość pseudonimów przywódców innych klanów również może nas zaprowadzić na skraj upadku.
- Spotkajmy się w parku przy fontannie za pół godziny - powiedziałam po chwili namysłu.
- Po co? - usłyszałam w odpowiedzi.
- Spalimy trochę gazet - rozłączyłam się. Siedziałam tak jeszcze przez chwilę uśmiechając się pod nosem. Wstałam i zarzuciłam na siebie skórzaną kurtkę.
<Vane?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz