niedziela, 29 stycznia 2017

Od Vane CD Tsume

Odłożyłam telefon na stół, słysząc charakterystyczny pisk zakończenia rozmowy. Podniosłam się z siedzenia, po czym zeszłam na dół...
- Wychodzę - oznajmiłam, biorąc do ręki klucz.
- Yhm, Tak... - wymamrotał, przewracając się na drugi bok.
- Beztroskie spanie.. Marzenie - mruknęłam pod nosem, wychodząc.
***
Siedząc na ławce, która stałą naprzeciwko fontanny, czekałam na pojawienie się Tsume, Z nudów, co chwilę odświeżałam stronę z informacjami przedstawiającymi moją tożsamość.
- Vane? - usłyszałam cichy szept dziewczyny, która stałą kilka metrów dalej.
Pod osłoną nocy zbliżyłam się do niej, po cichu wyciągając pistolet z sakiewki. W jednej sekundzie zapaliłam latarkę w telefonie i skierowałam broń na kobietę.
- Policja! Stać! - wydukałam przez śmiech.
Tsume szybko skierowała pistolet na mnie.
- Po*ebało Cię? - warknęła, prawie naciskając na spust.
- Tak, już dawno - prychnęłam.
Schowałyśmy swoje bronie do kieszeń i stanęłyśmy naprzeciwko siebie.
- Więc, co z tymi gazetami? - zapytałam, krzyżując ręce.
- Spalimy wszystkie nad rzeką - uśmiechnęła się dumnie, stając w podobnej pozycji.
- Skoro mamy zaszaleć, to może spalmy całą drukarnię.
- Ale ona znajduje się kilka... - zaczęła przetwarzać informacje... - Ach tak, teleportacja - kiwnęła głową. 
- Musimy działać szybko - oznajmiłam, przyglądając się jej z powagą. - Poczekaj chwilę...
Szybko przeniosłam się na stację benzynową. Podbiegłam do lady i wzięłam dwa pudełka zapałek. Schowałam je do kieszeni
- Co tu się dzieje! - krzyknął wysoki mężczyzna, zapewne pracownik.
- To tylko koszmar - wyszczerzyłam się, podbiegając do pułki.
Chwyciłam dwie duże butle benzyny i z powrotem przeteleportowałam się pod fontannę.
- Rzeczywiście, to było szybkie - Tsume podniosła jeden kanister do góry. - Myślisz, że to cudeńko poradzi sobie ze wszystkim? 
- Zawsze mam przy sobie petardy - wyciągnęłam w jej stronę zabawkę o nazwie HE0008.
- Mam kilka granatów i bomb dymnych - prychnęła. - . Będzie, wystrzałowo - podeszła krok bliżej.
Dotknęłam ją delikatnie w ramię, dzięki czemu w ułamku sekundy znalazłyśmy się w drukarni. 
- To jest główna drukarnia Nowego Jorku. Jeżeli spalimy te gazety, to nie powstanie żaden egzemplarz przez najbliższe kilka tygodni. Oni odpowiadają za treść - wyszeptałam, skradając się wraz z Tsume w stronę taśmy drukarskiej.
W tym momencie mnie olśniło... Skoro rozpoczynają produkcję, to może..
- Mam pomysł, chodź za mną - machnęłam ręką.
Tsume nie trzeba było dwa razy powtarzać. Po kilku minutach znalazłyśmy się w niedużym biurze. 
- Chyba już wiem o co Ci chodzi - uśmiechnęła się, zasiadając na nowoczesnym krześle, które stało przy biurku. - Ale tu jest zaje*iście - powiedziała, wciąż kręcąc się na fotelu.
- Cicho, bo ktoś nas namierzy - szepnęłam, zakrywając jej twarz dłonią. - A teraz bierz się do roboty - wskazałam na monitor.
Przykucnęłam przy dziewczynie, która zaczęła zmieniać treść artykułu o nas...
- Jak chcesz mieć przezwisko? - zapytała, przechylając głowę w moją stronę.
- Ehm... Darth - odpowiedziałam szybko. - Żeby w jakiś sposób zmienić moją płeć.
- No dobra... 
- Nikt nie powinien się kapnąć, że coś jest zmienione... - powiedziałam, wciąż wpatrzona w monitor.
- A tak w ogóle... Po co zmieniamy tą treść, skoro i tak wszystko pójdzie z dymem? - zapytała, przechylając głowę w moją stronę.
- Dysk z komputera sterowniczego będą chcieli odzyskać, żeby wznowić produkcję w innych drukarniach na całym świecie. Nic nie pomoże puszczenie wszystkiego z dymem. Poza tym bierz się za stronę internetową.
Po kilku minutach wszystko było gotowe. Jakby nigdy nic wyszłyśmy z pomieszczenia i udałyśmy się na salę produkcyjną.
- Hej, kim wy jesteście? - usłyszałyśmy za sobą kobiecy głos.
W tym samym momencie odwróciłyśmy się i postrzeliłyśmy (już byłą) pracowniczkę drukarni.
- To było szybkie - wzruszyłam ramionami, poprawiając kosmyk włosów, który zasłaniał mi widok.
Idąc w stronę taśmy, napatoczyło się kilka innych osób. Wszystkie zakończyły swoją pracę w taki sposób jak ich poprzedniczka. Jakieś to cudowne...
Wszystkie gazety, które zostały wydrukowane przed naszym przybyciem, zostały ustawione na stertę i oblane łatwopalną cieczą, tak samo jak maszyny odpowiedzialne za druk. Wykończeniem naszej kompozycji, były trzy mocne petardy i dwa granaty. 
- Na trzy - spojrzałam na dziewczynę, która stała obok mnie.
Podałam jej małe pudełeczko.
- Raz... - odpaliłyśmy zapałki.
- Dwa... 
- Trzy! - wyrzuciłyśmy ogień w stronę sterty.
Szybko chwyciłam dziewczynę za rękę i przeniosłam nas na dach pobliskiego budynku. Stojąc na nim, wypuściłam dłoń kobiety i usiadłam na krańcu.
- Ależ przepiękny widok - zaśmiałam się, patrząc na budynek, który stopniowo zamienia się w gruzy.
<Tsume?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic