niedziela, 26 marca 2017

Od Vane CD Shadow

- Vane Strange - powiedziałam szybko, zaciskając mocniej pięści.
- Miło poznać - dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.
Nie rozumiem... Po prostu k*rwa nie rozumiem jak ona może zachować spokój w takiej sytuacji!? Podeszłam do drzwi na których było małe okienko z kratami. Uderzyłam w nie pięścią.
- F*ck... - mruknęłam czując ból.
- Nic nie zdołasz - oznajmiła Shadow, która wciąż siedziała w kącie.
Wzięłam głęboki oddech, po czym zasiadłam na ziemi przy tym wypuszczając powietrze. Gdybym wtedy ponownie nie posłuchała się serca, nie było by mnie tutaj. Jak zwykle, staram się zrobić coś dla kogoś...
- Musicie uważać. Gdy tylko otworzę te drzwi, wejdziecie do środka i je sparaliżujecie - usłyszałam nieznajomy głos za drzwiami.
Spojrzałam na dziewczynę i machnęłam do niej ręką. Po chwili była już obok mnie.
- Nie próbuj mnie w żaden sposób ratować - powiedziałam krótko, a zaraz potem otworzyły się drzwi.
Do pomieszczenia wparowała grupka uzbrojonych mężczyzn z charakterystycznymi urządzeniami w dłoniach. Nie zdążyłam zrobić nic, gdyż w sekundzie zostałam porażona promieniem. Niestety, nie skończyło się na tym. Podano nam dożylnie niebieskawą ciecz. Zapewne unieszkodliwi nas ona na kilka dobrych godzin...
***
Posadzono nas na dziwnych krzesłach, które automatycznie zakuły nasze ręce i nogi. Życie, praktycznie przeleciało mi przed oczami podczas wpatrywania się w osoby, które wchodziły na salę... Prezydent Leafstone i Mercedes Smith.
- Och, a kogo ja tu widzę? - mężczyzna uśmiechnął się dumnie.
- Swój największy koszmar - mruknęłam, przyglądając się wrogo owej dwójce.
- Niech tylko spojrzę w kartotekę... Napad na bar, zniszczenie drukarni, masa zabójstw, kradzieże i porwanie niepełnoletniej ze szpitala - zaczął po kolei wyczytywać podpunkty.
- Gdybym nie była uwięziona, na pewno zaczęłabym Ci bić brawo... Umiesz czytać, gratuluje! - warknęłam, wciąż patrząc na niego spode łba.
- Więc... Opowiesz mi coś o swoim klanie? Na przykład jego dokładne umiejscowienie? - uniósł pytająco brwi.
- Układ słoneczny, ziemia... Ale ujmę to tak... SPIERDALAJ TĘPY CH*JU! - wydarłam się. 
Prąd ponownie przeszył moje ciało. Krzyk, sam wydostał się z mojego gardła.
- Może zechcesz gadać, czy wolisz kolejną dawkę? 
Moja głowa mimowolnie zniżyła się w stronę kolan. Słysząc jego słowa, delikatnie się uniosłam.
- Mogę tak w nieskończoność - uśmiechnęłam się wrogo. - A wtedy nie dowiecie się niczego na temat klanów - powoli zaczęłam uspakajać oddech.
- Gdzie mieszkasz? - powiedział szybko, opierając się o biurko stojące naprzeciw mnie.
- W domu - prychnęłam, ponownie przyjmując na siebie falę energii.
Zacisnęłam mocniej pięści starając się wytrzymać ból, który był nie do zniesienia. Zdenerwowany mężczyzna uderzył ręką w blat. Zbliżył się on do mnie i przyłożył broń do skroni.
- Może ty coś wiesz? - popatrzył na dziewczynę. - Gadaj, bo inaczej ona zginie! - krzyknął.
<Shadow? B) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic