niedziela, 2 kwietnia 2017

Od Peter'a CD Rite

- Zaparkuj tam - wskazałem dłonią na pierwszy, lepszy parking.
Vane posłusznie wykonała polecenie, a już po chwili znaleźliśmy się przy dużym biurowcu. Spojrzałem na towarzyszące mi osoby oraz hybrydy.
- Ja ruszę wraz z psami - zadecydowałem, zbliżając się do zwierząt. - Ty i Rocket, pójdziecie w przeciwległą stronę.
- A skąd mamy wiedzieć gdzie ona jest? - zapytał Rocket, przyglądając mi się z dołu.
- Szukajcie miejsc opuszczonych, bo jestem pewien, że za tym wszystkim stoi osoba trzecia - przytaknąłem głową zgodnie z tym co powiedziałem.
- No niech Ci będzie - westchnął ściągając z pleców swą broń. - Będzie kilka ofiar - uśmiechnął się pod nosem.
Chyba po raz pierwszy zgodziłem się na pomysł Rocket'a. Zazwyczaj zakazywałem mu zabijać, ale teraz... Nie potrafiłem mu odmówić.
Wszyscy rozeszli się w swoje strony. Mimo okropnego bólu i krwawienia, ruszyłem truchtem za dwoma hybrydami, które widocznie poruszone wpadły na trop. Prowadziły mnie przez różne kręte ulice i uliczki. Kilka razy o mały włos nie wpadły pod samochód, przez swój "trans". W końcu, po kilkugodzinnym chodzeniu po mieście zasiadłem na ławce. Spojrzałem na hybrydy, które wyczekująco czekały.
- Nie dam rady iść dalej... - mruknąłem, patrząc na zakrwawione ubrania. - Czy jesteście pewne, że ją znajdziecie? - zmrużyłem lekko powieki.
Kręciło mi się w głowie od dobrych paru minut, ale teraz... Obraz naprawdę zamazał mi się przed oczami. Chwyciłem się za czoło, czując kolejny, mocny uścisk w biodrze....
***
Wszedłem do pokoju pełnego krwi... Wszędzie unosił się okropny zapach czegoś przeterminowanego. Otworzyłem zardzewiałe drzwi, a za nimi ujrzałem... Jeszcze więcej czerwonej cieczy. Po moich plecach przeszła fala ciarek. 
- Halo? - zapytałem, zapalając latarkę w swym telefonie.
Mą uwagę zwróciła jasna postać w kącie pokoju. Powoli zbliżyłem się do niej... Im byłem bliżej, tym bardziej stawały się dla mnie widocznie jej rysy twarzy. Jasnowłosa kobieta, która była przyodziana w rozdartą bieliznę, nie oddychała. Potrafiłem to dostrzec z daleka... Lecz, gdy się zbliżyłem, czułem jak moje serce nie chce dalej pracować. 
- Shadow? - zapytałem, patrząc prosto w jej zamknięte oczy.
Przyklęknąłem przy niej, po czym wziąłem jej martwe ciało w ramiona. Ze szklankami w oczach, przypatrywałem się bladej twarzy dziewczyny.
- To nie może być prawda... - wyszeptałem.
Kroki za mną - ostatnie co usłyszałem. Zaraz później, ktoś uderzył mnie w głowę. W pół żywy wpatrywałem się w oczy mordercy. Jego uśmiech....
***
- ZABIJE CIĘ! - wykrzyczałem szybko się podnosząc.
"Zaraz... Kroplówka, biała pościel, kafelki... Szpital!?" - Rozejrzałem się dookoła. "Osobny pokój, tyle dobrze. Chwila... Ile ja tu leżę?" - zapytałem samego siebie podczas odpinania zaawansowanej aparatury. Podniosłem się z posłania, a następnie powoli zbliżyłem się do koszyka z moimi rzeczami. Same ubrania, brak jakichkolwiek urządzeń. Począwszy od pistoletu, aż po inne ciekawostki...
- Wooah! Myślałam, że pan się nigdy nie obudzi - do mojego pokoju wparowała brązowowłosa kobieta,
Na oko w moim wieku, lecz dokładnej ilości wiosen dostrzec nie mogłem. Przeszedłem do dalszego przeszukiwania rzeczy, podczas gdy ona kładła pudełko leków na komodę.
- Kobieta o imieniu Ana Dameron czeka na zewnątrz - powiedziała, podchodząc do mnie. - Był pan w śpiączce przez ponad tydzień...
- ILE!? - krzyknąłem, od razu przypominając sobie wszystko.
Shadow jest w niebezpieczeństwie. Minął tydzień, czyli Ci psychole mogli jej coś gorszego zrobić. Mimo wszystko miałem szczerą nadzieję, że żadne z mych przypuszczeń nie okaże się trafne. Szczególnie ten sen...
- Ana czekała ten cały tydzień na pobudkę pana. Myślę, że bardzo by chciała pana zobaczyć - wtrąciła.
- Vane... - szepnąłem pod nosem. - Niech Pani ją tu zawoła, szybko! 
Przyglądała mi się jak jakiemuś psycholowi. Na całe szczęście już po chwili pojawiła się przede mną cała grupka...
- Peter, przepraaaszam - powiedziała wyraźnie żałując tego co zrobiła.
- Pogadamy o tym kiedy indziej... Gdzie jest Shadow? - spojrzałem na każdego po kolei.
- Rocket i hybrydy starali się ją znaleźć, lecz dotąd odnaleźliśmy same wskazówki i tropy - westchnęła, zapewne wiedząc, że ta wiadomość mnie zasmuci. - Nie wiem, czy ten ktoś jej nie za...
- Nie kończ - zaprzeczyłem stanowczo głową. - Gdzie mój sprzęt?
- Mam w torbie - kiwnęła głową, wskazując na przedmiot. 
Po chwili znalazł się on w moich dłoniach. Dorwałem ubranie, a następnie wszedłem do małej łazienki...
***Godzinę później***
Rozdzieliliśmy się tak samo jak ostatnio. Tym razem wierzyłem w to, że uda mi się odnaleźć Shadow... Tak podpowiadało mi tak zwane "przeczucie".
- Ty idziesz na zachód, a ty na wschód - wydałem polecenie dwóm hybrydom, które mi towarzyszyły.
Tylko kiwnęły łbami i ruszyły w wybrane kierunki z nosami przy ziemi. Ja, udałem się na północ. Tam znajdował się kolejny opuszczony budynek do przeszukania. Nie wiem dlaczego, ale według mnie tylko takie miejsce mogło posługiwać za potencjalne ukrycie dla porywacza. Wskoczyłem do środka przez wybite okno. Od razu dostrzegłem krew i małą posturę przy niej. Otworzyłem szerzej oczy... Na podłodze leżała Shadow. Bez zastanowienia ruszyłem w jej stronę, lecz... Na mojej drodze stanął czarnowłosy mężczyzna.
- Kim ty k*rwa jesteś - warknąłem, zaciskając dłoń na pistolecie.
- Och, czyżby to ten, który spłacił za tą ślicznotkę długi? - uśmiechnął się, odtrącając moją broń.
Rzuciłem się na niego z pięściami. Może przewyższałem go siłą, lecz facet przebiegle odbierał lub unikał moje ataki. Niestety, po przejęciu sterów dostawałem kilka mocnych ciosów.
-  Wypuść ją sukinsynu - warknąłem, przyciskając go do ściany.
- Nidy! - uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Odepchnął mnie jednym, mocnym kopnięciem, po czym zbliżył się do dziewczyny z nożem w ręce. Przytrzymując ją jednym z ramion, przyłożył jej nóż do gardła. 
- Tylko spróbuj! - krzyknąłem. - A znajdę Cię w piekle jak już zdechniesz! - zacisnąłem mocniej pięści, widząc jak nóż jest dryfuje przy jej szyi. 
<Rite? Shadow?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic