niedziela, 2 kwietnia 2017

Od Rite [+18]

Duży, brązowy pies obserwował swoją ofiarę. No może nie dokońca był to pies. Miał w sobie krew wilka.
   Jego oczy zabłysły pożądaniem, gdy dostrzegł ją- ślicznotkę o płowych włosach i oczarowujących, fioletowych tęczówkach. Ubrana była w skąpy crop top i bardzo krótką spódnicę. Weszła na scenę i zaczęła swój pokaz.
Chociaż pragnął jej dotknąć, powstrzymywał się. Jego wewnętrzny wilk wył i wołał ofiarę, jednak Rite czekał. I miał rację.
Po chwili zapanował chaos. Wszystko zostało rozwalone przez szalejących, przed sekundą napalonych facetów, a teraz mocno przestraszonych. Wszystko przez jakiegoś zazdrosnego mordercę. Wyszedł z pomieszczenia jako ostatni, pożerając wzrokiem nastolatkę, kulącą się na podłodze i trzymającą za krwawiący policzek.
Moja... — szepnął.
                              ***
Ciemnowłosy wbił do gabinetu przełożonej dziewczyny, zaraz, gdy wyszedł z niego sprawca zamieszania.
— Nie mów, że zapłacił jej długi! — wrzasnął.
— Amer, spokojnie. — szepnęła kobieta.
— Obiecałaś mi ją, Fiye! Miała być moja!
Uśmiechnęła się do niego i wstała. Otarła się o jego tors.
— Dostaniesz. Tylko złap jednego z jej psów. — przechyliła lekko głowę.
— Co planujesz?
— Zaufaj mi.
                         ***
Obserwował, jak Fiye wchodzi z Shadow do pokoju.  Rozsiadł się wygodniej na fotelu.
— Jak już wspominałam — warczała —  Twój kundel zniszczył nam jeden z apartamentów. Straty są tak duże, że na pewno  ich nie spłacisz. Nawet twój kolega tyle by nie miał. W ogóle czyż to nie dziwne, że mężczyzna zapłacił za taką dziwkę jak ty, te sto siedemdziesiąt tysięcy? Żebyś była woln—
— Spłacę to. — szepnęła płaczliwie — Daj mi tylko trochę czasu.
Mężczyzna, siedzący za biurkiem, nie mógł wytrzymać widoku strachu i zdezorientowania w jej oczach i wybuchnął śmiechem. Lee odskoczyła, jakby dopiero teraz go dostrzegła.
— Cześć kochanie. 
W parę sekund znalazł się za nią, obejmując w pasie jedną ręką.
Zaczęła się wyrywać. Złapał ją za dłonie, wykręcając obie do tyłu. Z kieszeni wyjął chusteczkę i butelkę. Zębami odkręcił korek i wylał trochę zawartości na materiał. Przytknął go do ust dziewczyny. Po chwili bezwładnie wisiała w jego ramionach.
— Wypuść te psy, gdy będziemy daleko. — wskazał na dwa charty, które szamotały się na łańcuchach.
Fiye pokiwała głową.
            ***
— Jak się spało, księżniczko? — uśmiech wpłynął na twarz mężczyzny.
Na dźwięk jego głosu próbowała się cofnąć i podnieść z ziemi, jednak uniemożliwił to metalowy stół.
— Wypuść mnie! — wrzasnęła.
— Pięknie krzyczysz, kochanie. Ciekawe, jak brzmiałoby w twoich ustach moje imię? Zaraz się przekonamy...
Rozerwał bluzkę dziewczyny i zaczął zdejmować spodnie. Patrzył teraz na blade ciało, pozostałe w samej bieliźnie.
— Śliczne... — oblizał się.
Ściągnął pasek ze swoich spodni i powoli je zsunął, ustami pieszcząc obojczyk ukochanej.
< Shadow? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic