Między ścieżkami na cmentarzu kluczyła dziewczynka. Miała może dziesięć lat.
Zapłakani przyjaciele rodziny już dawno odeszli w swoje strony, a ona nadal kręciła się przy grobie osób, które się nią opiekowały.
Reil i Manon Mayer. Ona, zmarła na raka, on— samobójca. Oboje leżący w piachu. I ich adoptowana córka, która teraz z białymi kwiatami, stojąca między kamiennym nagrobkami, przed kilkoma dniami tuliła martwe ciało ojca. Nie uroniła od tego czasu nawet jednej łzy.
Nie wierzyła, że ją opuścili na zawsze, choć dobrze znała znaczenie słowa śmierć. Miała przecież z nią do czynienia od samego początku. Najpierw bracia, teraz rodzice. Ona sama tańczy z Wieczną Ciemnością.
ー Melody?
Jasnowłosa zerknęła na wysoką, szczupłą kobietę o czekoladowych włosach z lukrecjowymi pasemkami, której kobaltowe oczy dokładnie skanowały dziecko. Gdyby nie jej chłodne spojrzenie, można uznać było ją za piękność.
ー Tak, Fi? ー odparła pytaniem na pytanie, posługując się zdrobnieniem imienia.
ー Wiem, że teraz jest ci ciężko, jednak muszę ci to powiedzieć. Twoja matka miała długi, a ja jestem w ciężkiej sytuacji. Nie mogę odpuścić tych kilkunastu złotych.
ー Mogę je spłacić! Mam w skarbonce kilkanaście monet i banknotów! ー powiedziała.
Fiye uśmiechnęła się delikatnie.
ー Obawiam się, że to ci nie starczy...
ー To zarobię! Znajdę pracę!
Kobieta przygarnęła dziewczynkę w objęcia. Gdyby ktoś je obserwował, dostrzegłby chytry uśmieszek, który zakwitł na twarzy starszej z nich.
< Peter? C: >
Zapłakani przyjaciele rodziny już dawno odeszli w swoje strony, a ona nadal kręciła się przy grobie osób, które się nią opiekowały.
Reil i Manon Mayer. Ona, zmarła na raka, on— samobójca. Oboje leżący w piachu. I ich adoptowana córka, która teraz z białymi kwiatami, stojąca między kamiennym nagrobkami, przed kilkoma dniami tuliła martwe ciało ojca. Nie uroniła od tego czasu nawet jednej łzy.
Nie wierzyła, że ją opuścili na zawsze, choć dobrze znała znaczenie słowa śmierć. Miała przecież z nią do czynienia od samego początku. Najpierw bracia, teraz rodzice. Ona sama tańczy z Wieczną Ciemnością.
ー Melody?
Jasnowłosa zerknęła na wysoką, szczupłą kobietę o czekoladowych włosach z lukrecjowymi pasemkami, której kobaltowe oczy dokładnie skanowały dziecko. Gdyby nie jej chłodne spojrzenie, można uznać było ją za piękność.
ー Tak, Fi? ー odparła pytaniem na pytanie, posługując się zdrobnieniem imienia.
ー Wiem, że teraz jest ci ciężko, jednak muszę ci to powiedzieć. Twoja matka miała długi, a ja jestem w ciężkiej sytuacji. Nie mogę odpuścić tych kilkunastu złotych.
ー Mogę je spłacić! Mam w skarbonce kilkanaście monet i banknotów! ー powiedziała.
Fiye uśmiechnęła się delikatnie.
ー Obawiam się, że to ci nie starczy...
ー To zarobię! Znajdę pracę!
Kobieta przygarnęła dziewczynkę w objęcia. Gdyby ktoś je obserwował, dostrzegłby chytry uśmieszek, który zakwitł na twarzy starszej z nich.
< Peter? C: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz