- Domyśl się w takim razie - szepnął cicho.
Rozejrzałam się po szarych nagrobkach. Mogłam być pewna, że straciła kogoś ważnego i dlatego tu przychodzi. Tylko... Pozostało mi jedno pytanie, kogo?
- Jak się ona nazywa? - zadałam krótkie pytanie, licząc na pełną odpowiedź.
- Rosalie Cates. Nie przedstawiała Ci się? - zdziwiony, wciąż mówił przyciszonym wzrokiem.
- Nie w pełni - wyminęłam chłopaka.
Przyglądałam się po kolei tym niższym nagrobkom. Skoro w tym miejscu mnie zaatakowała, mogę jednoznacznie stwierdzić, że gdzieś tutaj leży zmarły którego ona znała. Wiele nazwisk i imion... Powoli zaczęło mi się to mieszać w głowie. Dopiero po niespełna piętnastu minutach dostrzegłam na kamieniu wyryte nazwisko "Ellie Cates" - przeczytałam w myślach podchodząc bliżej nagrobka. Zmarła dokładnie rok temu, zapewne właśnie dlatego dzisiaj ją tu spotkałam. Z jej wieku mogłam wywnioskować jedno - Ellie była córką Rosalie. Przykucnęłam na chwilę.
- Jak to się mogło stać? - zapytałam bardziej samą siebie.
W ciągu kilkunastu sekund już znalazłam się przy Rosalie. Szłam w ten sposób, żeby nie wydać żadnego dźwięku. Miałam cichą nadzieję, że nie dostrzegła mnie przed powiedzeniem pierwszych słów:
- Co się z nią stało? - zapytałam, a kobieta w jednym momencie się zatrzymała.
- Kto Ci powiedział? - mruknęła, delikatnie odwracając głowę w moją stronę.
- Sama się domyśliłam - po części powiedziałam prawdę, a po części nie. No trudno, czy ktoś zakaże mi kłamać? Nie ma takiej osoby, która mogłaby w jakikolwiek sposób mnie kontrolować... - Co się z nią stało? - powiedziałam spokojnym tonem.
- Nie interesuj się i nie wkładaj swojego nosa w moje życie! - syknęła odwracając się na w prost mnie.
Od razu po zobaczeniu jej oczu, mogłam wywnioskować, że płakała. Mimo tego, że wyglądała na wściekłą, wciąż utrzymywałam się w jednym miejscu.
- Lepiej wyżalić się obcej osobie, niż tłumić w sobie ból - przyglądałam się jej pełnym opanowania wzrokiem. W podobny sposób mówiłam.
- NIE BĘDĘ SIĘ ŻALIĆ DZIECKU, KTÓRE NIC NIE WIE O STRACIE KOGOŚ! - warknęła już dostatecznie wku*wiona. - ODWAL SIĘ ODE MNIE!
- Akurat wiem coś o tym, bo też straciłam wiele bliskich osób - spuściłam delikatnie wzrok. - Matka zmarła przy porodzie, a ojciec w moich ramionach. Natomiast wiele przyjaciół odeszło podczas obrony mnie - wyszeptałam bardziej do siebie, niż do dziewczyny stojącej naprzeciw. - Nie tylko ty kogoś straciłaś.
<Rosalie? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz