niedziela, 21 maja 2017

Od Rosalie cd. Laury

Rutger objął mnie ramieniem, przyglądając się Laurze.
— Zdążyłaś kogoś zabić? — zapytał z wrednym uśmieszkiem. — Właściwie, to powinnaś mi podziękować za namówienie Rose by... Au! — wbiłam mu łokieć w żebra.
— Ja idę, nie wiem jak ty. — rzuciłam mu przelotne spojrzenie.
Odwróciłam się i zaczęłam kierować się ku bramie. Na chwilę jeszcze zawiesiłam spojrzenie na jednym z grobów. Ellie Cates.
   Gdy tylko upewniłam się, że już mnie nie zobaczą, oparłam się mur i otarłam łzy. Moje maleństwo...
Ręce zaczęły mi drżeć. Kolejny atak nadchodził.
Szybko wyciągnęłam małe opakowanie i wygrzebałam z niego parę tabletek, które bez wahania połknęłam. Niech nadal nikt nic nie wie...
~ P. Rutgera~
Odprowadziłem dziewczynę wzrokiem.
— Może ty mi powiesz, co tu robiliście?
Głośno westchnąłem.
— Wiesz... To dosyć wrażliwy temat dla Rose... Jak będzie chciała, to ci powie... Ja... Nie mogę tego zrobić... Sam niewiele wiem.
Dłonią potarłem kark.
Widząc spojrzenie dziewczynki, wskazałem ruchem głowy na groby.
— Domyśl się w takim razie. — szepnąłem cicho.
Ellie miała sześć lat gdy zginęła. Rose straciła wtedy całą rodzinę; łącznie z najlepszym przyjacielem, który zastąpił małej ojca.
Sam dziwiłem się, że się trzyma i potrafi choć udawać szczęśliwią. Minął dopiero rok, a ona jakby pogodziła się błyskawicznie z myślą, że jej córki nie ma.
Ale nadal nie wiem, kto był jej prawdziwym ojcem. I jak zginęli.
Po tygodniu Rosalie chodziła normalnie na imprezy. Po dwóch dopiero dostrzegłem, że się tnie. A potem przestała. Chyba.
Zaczęła pomagać innym. Jakby nic nigdy...

< Lauro? ... Tia... >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic