- Spróbuj tylko powiedzieć co jeszcze, a przysięgam, że dostaniesz w pysk... - warknąłem pod nosem, kątem oka przyglądając się chłopakowi.
- Ktoś taki jak ty, będzie próbował do mnie podskoczyć? - prychnął wyraźnie rozbawiony.
"Shawn, opanuj się..." - mruknąłem do siebie, zaciskając ręce w pięści. Wycofałem się o kilka metrów do tyłu, po czym uruchomiłem zawieszoną na uchu słuchawkę. W sekundzie rozbrzmiał mój ulubiony, de facto dosyć stary kawałek typu nightcore. Taak, jestem chłopakiem i słucham takiej muzyki, jakiś problem?
Już sięgałem w stronę szyi, aby poprawić... Tsa, prawie zapomniałem, że szalik został w domu. Pewnie wciąż wiruje w bębnie pralki. Westchnąłem cicho, już zupełnie zrezygnowany. Ostatecznie wyciągnąłem z małej sakiewki w kurtce drugą, bezprzewodową słuchawkę. Włożyłem ją niemalże od razu do ucha, tym razem, całkowicie wyłączając się na świat. Chciałem wrócić do domu. Życie moje, jak i zarówno mojej rodziny wisi na cienkim włosku, co bardzo mi się nie podobało.
- Idioci... - dodałem pod nosem, przyglądając się zgrai chłopców, którzy przyglądali się mojej siostrze jak jakiejś zdobyczy.
Przyglądałem się wysokiej kobiecie, która prowadziła za rękę co najmniej dwuletnią dziewczynkę. Biedne dziecko... Możliwe, że w tak młodym wieku straci dach pod głową. Jednak z drugiej strony... Nie będzie widzieć różnicy. Zapewne za kilka lat nawet nie będzie pamiętać, że kiedykolwiek posiadała matkę. Prześledziłem wzrokiem kolejnych kilkunastu chłopców, aż dotarłem do dobrze znanej mi postaci. Corrinne rozmawiała z jakimś najwidoczniej osieroconym. Westchnąłem cicho, odwracając wzrok w zupełnie inną stronę. Gdyby nie fakt, że aktualnie świat jest poza mną, to zapewne znalazłbym się już przy niej.
Po kilkunastu minutach ciągłej drogi, zatrzymaliśmy się przy jakimś zawalonym domu. Co prawda - połowa z niego wciąż była "zdatna" do zamieszkania. Przeskanowałem dokładnie budynek wzrokiem, po czym niemalże w ułamku sekundy znalazłem się przy siostrze.
- Coś czuję, że to nasz tymczasowy dom... - powiedziała, wyczuwając moją obecność.
- Pff... Akurat ten świat nie jest naszym problemem. Możemy równie dobrze wrócić do D O M U - mruknąłem pod nosem, patrząc jak grupa wchodzi do środka.
- Jak możesz tak mówić? - dziewczyna delikatnie zmrużyła oczy.
- Huh? No co. Taka prawda... - warknąłem, stojąc przed nią z twarzą przysłoniętą włosami.
Chyba ta cała "zazdrość" wyniszcza mnie od środka. Zachowuje się chamsko w stosunku do swojej siostry, bo po prostu wkurzył mnie jakiś mały szczyl. Jakież to LOGICZNE!
- Martwię się o rodziców, okay?! - krzyknąłem, podnosząc głowę delikatnie do góry. - Matka gdzieś zniknęła, a ojciec poszedł ją szukać... To może się źle skończyć... - mruknąłem, odchodząc w stronę drzwi.
<Corrinne? c: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz