Westchnąłem cicho, po czym odwróciłem się na pięcie w stronę drzwi. "Będą się martwić..." - stwierdziłem, przyglądając się wejściu do domu.
- Ale mimo wszystko... Corrinne jest ważniejsza - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym ruszyłem w stronę którą odleciała.
Miałem świadomość, że mogę pożałować tej decyzji. W końcu wybieranie się pieszo za osobą zdolną do latania, jest jak ściganie się w pływaniu z rybą... Lecz dla niej, mógłbym nawet skoczyć w ogień...
***
- To chyba nie był zbyt genialny pomysł.. - mruknąłem pod nosem, przyglądając się zegarkowi na nadgarstku.
Błąkałem się po tym głupim lesie od dobrych dwóch godzin. Za żadne skarby nie mogłem znaleźć choćby malutkiego piórka ze skrzydła siostry... To przynajmniej można by było zaliczyć do tropu. Oparłem się jedną z rąk o drzewo. Moje nogi naprawdę zaraz odmówią posłuszeństwa... Przysiadłem pod rośliną, uprzednio służącą jako rzecz do podparcia się. Czułem, że pomiędzy mną, a moją siostrą istnieje pewna więź ciągnąca nas do siebie, lecz teraz nie potrafiłem jej uchwycić. Zgubiłem się w lesie - no nieźle.
- Jesteś idiotą... - warknąłem sam do siebie, wpatrując się w zabłocone buty. Jeszcze rano były białe... - Muszę ją znaleźć za wszelką cenę! - poderwałem się w oka mgnieniu z ziemi.
Przemierzyłem kolejne kilka kilometrów, grzebiąc się pomiędzy drzewami. Naprawdę czułem, że zaraz nogi mi odpadną, gdy nagle... Jak znikąd pojawił się przede mną dosyć spory budynek. Kilkanaście pytań w momencie pojawiło się w mojej głowie. Ratunek! I tak już od kilkunastu minut dosłownie zdychałem z przemęczenia. Bieg i brak dostępu do wody - bardzo złe połączenie. Zbliżyłem się do drzwi równie szybkim krokiem co wcześniej. Czułem jak powoli odpływam... Walnąłem kilka razy ręką w twardą powierzchnię. Nie zdążyłem dostrzec następnego ruchu, a już znalazłem się przy ziemi.
***
"Cholera! To głupie światło strasznie daje po oczach" - warknąłem, najwidoczniej budząc się ze snu. Mojemu umysłowi zajęło chwilę zarejestrowanie wszystkiego... Przeskanowałem wzrokiem całe pomieszczenie, w którym aktualnie się znajdowałem. Dostrzegając dobrze znaną mi postać, niemalże od razu się ożywiłem. Dotychczas chyba mi się uważnie przyglądała, lecz nagle po moim przebudzeniu odwróciła wzrok w zupełnie inną stronę. Poderwałem się szybko z maty na której leżałem.
- CORRINNE! - chciałem rzucić się na nią z uściskami, lecz w porę przypomniała mi się nasza kłótnia. Spuściłem delikatnie wzrok, podobnie jak ona przed momentem.
- Dlaczego tu przyszedłeś? - zapytała cicho, bawiąc się jednym z elementów swojego białego kimona z czerwonymi paskami. - Mog- - nie zdążyła dokończyć.
Ostatecznie nie wytrzymałem i rzuciłem się na nią z otwartymi ramionami.
- Przepraszam, że jestem takim głupim egoistą! - krzyknąłem. - Za nic w świecie nie chcę cię zostawiać!
<Corr? c: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz