niedziela, 3 września 2017

Od Gilbrta CD Vane

Jak normalny człowiek, wstałem sobie z łóżka i postanowiłem, zejść na dół, żeby się czegoś napić. Tak, więc w samych bokserkach podszedłem powolnie do drzwi, w między czasie drapiąc się po czuprynie, który wyglądała jakby co najmniej kilka razy, strzelił we mnie piorun. Mruknąłem coś pod nosem i nacisnąłem na klamkę, otwierając spokojnie drzwi. W jednej chwili spojrzałem na zaskoczoną Vane, która wpatrywała się we mnie w osłupieniu. Może nie byłoby to takie dziwne, gdyby nie miała na sobie tego prześwitującego szlafroku i skąpego stroju, od którego szczerze nie potrafiłem odwrócić wzroku. Myślałem, że dostanę zaraz krwotoku z nosa... Boże... Chyba się na nią rzucę... Nie! Gilbert... Ogarnij się ty stary zboczeńcu...
- Mam jedno pytanie... - mruknąłem, skanując dziewczynę wzrokiem od stóp do głowy. - Z jakiej to okazji...?
Białowłosa zarumieniła się uroczo i niepewnie odsunęła się od ściany, przygryzając seksownie dolną wargę.
- No bo... - zaczęła speszona, patrząc to na mnie, to na podłogę. - Dzisiaj są Walentynki i... - nie dokończyła, gdyż przyciągnąłem ją gwałtownie do siebie i wpiłem się w jej słodkie wargi.
- To miłe z twojej strony... - wymruczałem, kiedy oderwaliśmy się na chwilę od siebie. - Szczerze to mnie zaskoczyłaś... - uśmiechnąłem się złośliwie.
Dziewczyna objęła mnie za szyję, muskając palcami mój kark, po którym mimowolnie przeszedł przyjemny dreszcz.
- Nie podoba ci się? - szepnęła cichutko, zerkając dyskretnie w bok.
- Nic takiego nie powiedziałem. - zaśmiałem się cicho i chwyciłem jej podbródek, unosząc go lekko do góry. - Tak mi się bardzo podoba, że zastanawiam się, czy cię nie wziąć tu i teraz, na tej podłodze...
W jednej chwili, twarz Vane zrobiła się cała czerwona, a ja rozbawiony pogłaskałem, ją jedynie po głowie. Dziewczyna odsunęła się ode mnie, na co mruknąłem niezadowolony i chwyciłem ją za nadgarstek, następnie wciągając jej osobę wgłąb sypialni. Niemalże od razu przenieśliśmy się na łóżko, gdzie ściągnąłem z niej ten fikuśny szlafrok. Uśmiechnąłem się pod nosem, widząc, jak dokładnie obserwuje moje ruchy, niecierpliwiąc się przy tym.
- A tak w ogóle to co zrobiłaś z Yurim i szopem? Coś za cicho w tym domu... - mruknąłem, gładząc dziewczynę po brzuchu, na co zamruczała cicho.
- O to się nie martw... - kąciki jej ust uniosły się delikatnie.
Odetchnąłem cicho i złączyłem nasze wargi w namiętnym pocałunku, badając przy tym dłońmi, całe ciało dziewczyny.

~~*( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)*~~

Spojrzałem na swoje idealnie ułożone włosy i uśmiechnąłem się do swojego odbicia, poprawiając jeszcze krawat. Po upewnieniu się, że wyglądam odpowiednio i elegancko, wyszedłem z łazienki i spojrzałem już na gotową Vane, która siedziała spokojnie na łóżku, czekając cierpliwie, aż ja się ogarnę. Zwykle to ja muszę na nią czekać, ale dziś rolę się odwróciły i to ja siedziałem dłużej w łazience szykując się na nasz wypad na miasto.
- Gotowy? - zapytała, unosząc się z łóżka i podchodząc do mnie. - Czy jeszcze musisz przypudrować sobie nosek? - uśmiechnęła się, a ja wywróciłem oczami.
Dziewczyna miała na sobie białą elegancką sukienkę, która swoimi czerwonymi dodatkami, podkreślała jej oczy.
- Nie wymądrzaj się księżniczko... - pstryknąłem ją w czoło i wyszedłem spokojnie z pokoju.
Tak, naprawdę to szykowałem się na te wydarzenie, kilka dni wcześniej. Zrobiłem rezerwacje miejsc w eleganckiej restauracji i wyszykowałem odpowiednie ciuchy. Dzisiaj nastąpi chwila prawdy...
Wsadziłem dłoń do kieszeni marynarki i upewniłem się, że pudełeczko jest na swoim miejscu, po czym wyszedłem, przed dom, czekając aż Vane założy buty. Po chwili dołączyła do mnie, a ja zamknąłem drzwi. Ująłem delikatnie jej dłoń i podszedłem z nią do samochodu, które aż błyszczało z czystości. Otworzyłem białowłosej drzwi po stronie pasażera i poczekałem aż wsiądzie do środka.
- Coś ty taki dzisiaj grzeczny? - zapytała żartobliwie, kiedy zająłem miejsce za kierownicą.
- Bo tak.... - uśmiechnąłem się pod nosem i wsadziłem kluczyk do stacyjki.

~~*~~

Zajęliśmy miejsca przy zarezerwowanym przeze mnie stoliku i spojrzeliśmy na idącego w naszą stronę kelnera. Podał nam karty dań, a ja zerknąłem niepewnie na dziewczynę, która spokojnie przekładała strony katalogu.
- Vane... - zagadnąłem cicho i z nutką zdenerwowania w głosie. - Ja ten... No...
Białowłosa spojrzała na mnie pytająco, posyłając mi delikatny uśmiech. Nie chciałem odkładać tego na później, chciałem to zrobić teraz...
Wstałem powoli od stołu i zbliżyłem się do krzesła, na którym siedziała moja ukochana. Spojrzałem jej głęboko w oczy i klęknąłem na jedno kolano. Wyciągnąłem z kieszeni niewielkie pudełeczko i wziąłem głęboki wdech.
- Wiem, że jestem stary, głupi i zboczony, ale kocham cię nad życie i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Trochę razem przeżyliśmy, dobre i złe chwilę, które jeszcze bardziej pogłębiły nasze relację... Chcę żebyśmy zostali prawdziwą rodziną... - oznajmiłem oficjalnie i uchyliłem wieczko pudełeczka, w którym znajdował się pierścionek zaręczynowy, wykonany z białego i zwykłego złota. Kilk. - Dlatego czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?

< Vane? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic