czwartek, 14 września 2017

Od Hige CD. Resney

   Westchnąłem i podszedłem do Resney. Objąłem ją i przytuliłem, krzywiąc się lekko. Co ja niby mam jej powiedzieć?
- Wszystko będzie dobrze - powiedziałem mimowolnie. Wow, serio Hige? To najlepsze na co wpadłeś?
- Nie ważne już. Było, minęło - odsunęła się ode mnie.
- To nie twoja wina - przyjrzałem się jej. Dziewczyna wytarła łzy i pokręciła głową.
- Jasne. Nie wiesz jak to jest, kiedy mogłeś kogoś uratować, ale nic nie zrobiłeś.
Zacisnąłem zęby. Wiem aż za dobrze. Wziąłem głęboki wdech i zacząłem kierować się w stronę parku. Towarzyszka ruszyła za mną. Chciałem jak najszybciej zmienić temat.
- Co to za historia z tym frajerem i Tsume?
Uniosła brew.
- Z Joshem? - zaśmiała się cicho. - Przygotuj się na długą opowieść.
- Zamieniam się w słuch - uśmiechnąłem się lekko.
*Flashback xD*
   Tsume i Josh byli najlepszymi przyjaciółmi od... Nawet nie wiem, chyba od dziecka. Zawsze trzymali się razem, wszystko robili razem, decyzje też podejmowali takie żeby im pasowały. Ciągle się kłócili, ale to były raczej przyjacielskie kłótnie. Ale wszystko się kiedyś kończy. Od początku college'u Josh zaczął spędzać coraz mniej czasu z Tsu. Znalazł se nowych przyjaciół, leciały na niego wszystkie dziewczyny. Wystawił ją, krótko mówiąc. Przyjacielskie kłótnie przerodziły się w prawdziwe, i to naprawdę głośne. Któregoś dnia Josh miał wypadek, złamał rękę i nogę. Wszyscy się od niego odwrócili, nikt nie zadawał się z kimś, z kim nie można nigdzie połazić, bo jest połamany. A college to college, znajdzie się nowych znajomych. Nimitsuu nic nie zrobiła. No, do pewnego czasu. W końcu się złamała i znowu zaczęła z nim zadawać. Co prawda, ich przyjaźń nie była już taka silna jak kiedyś ale przynajmniej nie skakali sobie do gardeł. I tak przedstawia się historia z czasów, zanim Tsume i Josh nie wylądowali w jednym klanie. Josh spodziewał się tego, że zostanie jej zastępcą, będzie na ważnej pozycji i będzie mógł wszystkim rozkazywać. Oczywiście się mylił, no i to go wkurzyło. Rzucił Tsu wyzwanie i oszukiwał. Ta go za to wykopała z klanu, teraz się nienawidzą. I tak to mniej więcej wyglądało.
*Koniec flashbacka xDD*
- Rozumiem... Więc tak można awansować na dowódce? Rzucić jakieś... "Wyzwanie" obecnemu? - uniosłem brew. Resney pokiwała głową.
- Sposób z osiemnastego wieku, każda z dwóch osób bierze sobie przyjaciela, który negocjuje warunki 'pokoju' z przyjacielem tego drugiego. Jak im się nie uda, to do gry wchodzą pistolety. Stajesz ramie w ramie, twarzą do siebie, potem zaczynasz liczyć do dziesięciu i odchodzisz dziesięć kroków dalej. Na 'dziesięć' odwracasz się i na zasadzie kto pierwszy strzeli. Niektórzy w ogóle nie strzelają.
- Aaaaa co zrobił Josh? - spojrzałem na nią.
- Doliczył tylko do siedmiu, potem strzelił. No cóż, los bywa stronniczy, nie trafił.
Pokiwałem głową lekko i spojrzałem przed siebie. Byliśmy już w parku.
- A więc...
Resney spojrzała na mnie pytająco.
- Byliście razem w college'u? - wyszczerzyłem się głupawo.

<Resney? tak. jestem uzależniona od Hamiltona. PROBLEM!?!??!?!? xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic