wtorek, 26 września 2017

Od Yuri'ego CD Viktor

O nie, nie, nie, nie...! Jest za blisko! Powinienem go walnąć? Ja chcę tylko wrócić do domu, a ten o to osobnik chce zaciągnąć mnie do siebie.... To nie tak, że się nie cieszę z naszego spotkania po latach, jednak nie jestem taki jak kiedyś... Znacznie trudniej jest mi przebywać w towarzystwie ludzi, nawet jeśli osobą, z którą teraz spędzam czas, jest sam Viktor Nikiforov.
- Twoja propozycja jest bardzo zachęcająca jednak... - odsunąłem się od niego nagle i spojrzałem na niego przepraszająco. - Naprawdę nie mogę, wybacz...
Jego wyraz twarzy nagle się zmienił, co mnie całkowicie zaskoczyło, gdyż na jego pogodny uśmiech zniknął, a brwi niebezpiecznie się zmarszczyły. Miałem wrażenie, że go zdenerwowałem, co nie było przecież moim priorytetem, zawsze w młodości się starałem, aby był ze mnie dumny...
- Yuri... - wziął głęboki wdech, na co ja automatycznie się spiąłem i zacisnąłem wargi w wąską kreskę. - Czemu kłamiesz?
Przejrzał mnie... W sumie czego się spodziewałem po tak marnej wymówce?
- J-Ja... - spuściłem wzrok na swoje czarne, sportowe buty, które w tej chwili wydały mi się bardzo interesujące. - P-Przepraszam...
Nie wiedziałem czy jest mną rozczarowany, czy też może czuje do mnie niechęć. Wiem tylko, że nie dam rady przełamać tego strachu. Za dużo tych wspomnień we mnie się nazbierało, abym mógł komuś znowu zaufać.
- Przepraszam Viktor... - zacząłem nerwowo bawić się swoimi chudymi palcami, wyginając je na wszystkie możliwe sposoby. - Nie mogę... - urwałem w połowie zdania i odwróciłem się gwałtownie tyłem do towarzysza, przegryzając mocno wargę.
Nie powiem mu przecież tego... Nie chcę jeszcze bardziej psuć jego zdania o mnie...
- Yuri... - znowu usłyszałem swoje imię i poczułem silne ramiona, otulające mnie w talii, przez co wstrzymałem oddech, czekając na jego kolejny ruch. - Spokojnie... Jeśli nie chcesz, to nie będę cię do niczego zmuszał...
Na słowa mojego byłego trenera w moich oczach pojawiły się łzy. Powinienem go teraz odtrącić i przyjąć obojętny wyraz twarzy. Powinienem udawać, że wcale nie cieszę się ze spotkania... Ale zamiast tego odwróciłem się w jego stronę i przytuliłem się do niego mocno, ignorując łzy, które już od dłuższego czasu, kreśliły na moich polikach mokre dróżki.

~~*~~

Muszę przyznać, że dom Viktora, choć nie był ogromny, to sprawiał wrażenie dostojnego i każdy pewnie pozazdrościłby mu takiego lokum. Starszy podszedł do drzwi i otworzył je spokojnie, posyłając mi łagodny uśmiech.
 - Zapraszam do środ... - zaczął, lecz nagle został przewalony na ziemię przez dużego, brązowego pudla, który od razu zaczął lizać swojego właściciela po twarzy.
Reklamówki trzymane przez Viktora poleciały na ziemię wraz z nim,na co skrzywiłem się biorąc pod uwagę, że były tam jajka. Jednak mężczyzna najwyraźniej był z takiego powitania zadowolony, gdyż śmiał się głośno, klepiąc zwierzaka po boku. Uśmiechnąłem się lekko, co bardziej pewnie wyglądało jak jakiś grymas, ale nie przejąłem się tym i dalej obserwowałem tą dwójkę.
Kiedy pies w końcu zszedł z Viktora, całą uwagę przeniósł na mnie i oczywiście nie obyło się bez skakania na mnie i lizania.
- Makkachin! Nie męcz mi tu Yuriego. - platynowłosy odciągnął ode mnie pupila, na co ten zaszczekał kilka razy i wbiegł do domu, merdając wesoło ogonkiem. - Coś nie tak? - spojrzał na mnie zaniepokojony, najwyraźniej zauważył smutek w moich oczach.
Uniosłem na niego wzrok i pokręciłem przecząco głową.
- Przypomniał mi się tylko mój psiak... - uśmiechnąłem się smutno. - Pewnie już dawno zdechł... - szepnąłem sam do siebie, po czym poczułem jak Vitya obejmuje mnie ramieniem i wprowadza do środka.
Grzecznie zdjąłem z siebie kurtkę i buty, aby następnie poczekać aż gospodarz zaprosi mnie dalej. Przez cały czas byłem spięty i rozglądałem się nerwowo po całym domu, tak jakby zaraz miało coś na mnie wyskoczyć, jak w jakimś horrorze. Jednak nic takiego się nie stało, a po kilkunastu minutach, moje mięśnie stopniowo się rozluźniły.
W kuchni pierwsze co zrobiliśmy to przygotowaliśmy niezbędne składniki i przyrządy. O dziwo dobrze się bawiłem, kiedy wraz z Viktorem testowaliśmy nasze umiejętności kulinarne. Pierwszy raz tak szybko zleciał mi czas w czyimś towarzystwie, a do tego zjadłem z kimś wspólny posiłek, który był bardzo pyszny.

~~*~~

Po posiłku pozmywaliśmy naczynia, po czym zajęliśmy miejsce na sofie w salonie, gdzie oglądaliśmy jakiś film. Chciałbym żeby tak było codziennie... Chciałbym w końcu komuś zaufać... Ale czy mogę? Czy warto ufać? A może znowu popełnię błąd...?
- Viktor... - szepnąłem cicho i nieśmiało uniosłem wzrok na mężczyznę. - Czy ja... J-Ja... C-Czy mogę ci zaufać...?

< Viktor? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic