niedziela, 26 marca 2017

Od Vane CD Shadow

Przyglądałam się ich rozmowie ledwo przytomnym wzrokiem. Dziewczyna, zachowywała się lekkomyślnie, ale... Skutecznie. Jak zdążyłam zauważyć właśnie ta cecha spowodowała odpuszczenie Leafstone'a. Taa... Tylko szarpnął mnie za włosy, lecz mimo wszystko, to było przyjemnością w porównaniu do podwójnego porażenia prądem.
- Jeżeli mnie puścisz, to mogę Ci nawet podać numer konta bankowego - powiedziałam łamiącym się głosem.
Przyglądałam mu się. Widocznie w jego głowie panowała narada ze samym sobą. Nie wierzę, że taki człowiek został wybrany na prezydenta Nowego Jorku...
- Wiem, że od razu byś uciekła - zaśmiał się. - Ale czy zostawiłabyś ją na pastwę losu? - uniósł pytająco brwi.
Skierowałam wzrok na dziewczynę, która przyglądała mi się wyczekująco. Gdy tylko nadarzyła się okazja, puściłam jej oczko, po czym z powrotem spojrzałam na Leafstone'a.
- A co mi z takiej dziewczyny? W walce kiepska, w planowaniu pewnie też - wzruszyłam ramionami. - Jednak ja nie zdradzam swoich w porównaniu do Ciebie - zmrużyłam oczy słabo się uśmiechając.
- Ty, nie wiesz o mnie nic. Ale ja wiem o tobie dużo - powiedział krzyżując ręce. - I tak stąd nie uciekniecie, więc gadajcie póki jestem miły.
- Miły!? - z mojego gardła wydobył się śmiech. - Torturowanie, to okolicznik do bycia MIŁYM?
Ponownie schyliłam swą głowę do kolan czując niemiłosiernie płynący prąd. Zacisnęłam mocniej pięści i oczy, a gdy ból ustał wyprostowałam się.
- Nie ujdzie Ci to na sucho... - warknęłam, wyraźnie wypowiadając każdą sylabę.
- Już uszło - powiedział przyglądając się nastolatce.
Jego dziwne spojrzenie zmusiło mnie do popatrzenia w tamtą stronę. Shadow była.. NIEPRZYTOMNA?! Od razu się ożywiłam i starałam wyrwać spod metalowych zatrzasków.
- Shadow, zbudź się! - krzyknęłam w jej stronę. - Shadow, błagam Cię! - do moich oczu zaczęły napływać łzy.
"Teraz ten debil albo mnie zabije, albo... Będę musiała mu wszystko powiedzieć" - mój ledwo żywy umysł przekazał mi taką wiadomość.
- Może wolisz, żeby nigdy się nie obudziła? - mężczyzna uniósł pytająco brwi, patrząc na mnie.
- Spróbuj k*rwa, a obiecuję Ci, że powieszę Cię za jaja - warknęłam przybierając wrogi wyraz twarzy. - I co być k*rwa nie zrobił, znajdę Cię ty głupi ch*ju! - wydarłam się na całe pomieszczenie marnując przy tym jakikolwiek szanse na zadośćuczynienie.
Kolejne porażenie dla normalnego człowieka kończyłoby się śmiercią, ale ja jakoś jeszcze dawałam radę. Jakimś cudem udało mi się pokazać mężczyźnie środkowy palec. Towarzyszył przy tym wystawiony język.
- Pamiętaj, że beze mnie stracisz wiele informacji - powiedziałam delikatnie kiwając głową. - A ze mną będziesz miał same udręki, bo nic Ci nie powiem...
Leafstone już szykował się do powtórnego wciśnięcia przycisku, gdy nagle jego ręka została przestrzelona. Taak... Rozpoznawałam tą broń... Uniosłam wzrok w stronę osoby wypuszczającej pocisk. Peter Jason Quill we własnej osobie... Już myślałam, że będę musiała czekać wieczność na jakąkolwiek pomoc.
- Co to ku... - mój "były" prześladowca spojrzał na mojego brata z szeroko otwartymi oczami.
- Witam Cię bardzo nieserdecznie - powiedział ładując w niego kolejny pocisk.
Prezydent chwycił się za brzuch i upadł na kolana.
- Już myślałam, że nigdy się nie pojawisz - westchnęłam, przyglądając się jak uwalnia me ręce.
- Proszę Cię! - prychnął. - Dopiero co Cię odnalazłem i znowu mam Cię stracić? - uśmiechnął się, pomagając mi wstać.
- Tak, tak rozczulające sceny! - krzyknął Rocket stojący w drzwiach. - Ale myślę, że strażnicy nie będą czekać na nas z herbatką.
- Weź ją, ja dam radę iść - kiwnęłam głową wskazując na Shadow.
- Na pewno?
- Jeżeli bym nie była pewna, nie gwarantowałabym Ci tego - uśmiechnęłam się patrząc na niego przekonywująco.
- Dobra... - zdemontował zabezpieczenia na dłoniach i nogach dziewczyny, po czym uniósł ją do góry.
Wpatrywał się przez chwilę w jej bladą twarz, po czym ruszył w stronę drzwi
- Idźcie już. Musze po coś wrócić - powiedziałam szybko, biorąc broń od brata.
- Po raz kolejny nie będę Cię zostawiał na pastwę losu. Idziesz z nami - zaprzeczył stanowczo.
- Dam radę - zapewniłam odbiegając od nich.
***
- Gdzie do cholery mogą przetrzymywać zwierzęta? - mruknęłam do siebie zachrypniętym głosem.
Zabijałam ochroniarzy jak popadnie. Na szczęście Rocket skonstruował dla mnie broń, która zabija jednym ciosem. Gdy w końcu dotarłam do pokoju z napisem "Przedmioty pojmanych" od razu rozj*bałam zamek i weszłam do środka. W klatkach były zamknięte dwa, psopodobne stworzenia.
- Serio? Zwierzęta nazwano przedmiotami? - mruknęłam pod nosem, demontując zamki.
Gdy zwierzęta były już wolne, przeszukałam resztę rzeczy w poszukiwaniu swoich fantów. Odnalazłam wszystko łącznie z telefonem, słuchawkami i paralizatorem.
- Nie wiem jak się nazywacie, ale chodźcie za mną - powiedziałam delikatnie się uśmiechając. - Wiem gdzie jest wasza pani.
Ruszyliśmy z powrotem, korytarzami w stronę wyjścia. Skąd wiedziałam gdzie ono jest? Nie wiedziałam. Zaufałam intuicji.
- Jest, EXIT! - krzyknęłam uradowana widząc zielony napis. 
Kilkoma ciosami wywaliłam drzwi z nawiasów. Szybko wybiegłam wraz ze zwierzakami na zewnątrz. 
- Czarna furgonetka - powiedziałam do siebie, widząc otwarte drzwiczki samochodu, a w nich Rocket'a.
"Uda Ci się... Zrób to!" - starałam dodać samej dobie otuchy. 
Ruszyłam pędem tyle ile miałam sił w nogach. Niedobór energii wypełniałam nadzieją, która ciągle mi towarzyszyła.... W końcu, wskoczyłam do środka wraz ze zwierzakami, zamykając za sobą drzwi.
- Boże... Nareszcie! - krzyknęłam kładąc się na ziemi.
- Ekhm... Szefie, co teraz? - dostrzegłam nad sobą charakterystyczne, niebieskie włosy.
- Kiba? Co ty tu k*rwa robisz!? - krzyknęłam zrywając się z ziemi.
- Zgłosiłem się na akcję ratowania Ciebie - uśmiechnął się zalotnie. - Jako jeden z nielicznych...
- Dobra, lepiej się już zamknij - strzeliłam facepalm'a. - Zbadajcie ją - wskazałam na dziewczynę leżącą na kanapie.
- Już się tym zajmę... - odpowiedział Kiba, kierując się w stronę Shadow.
- TY NIE! - krzyknęłam. - Może lepiej będzie jeżeli ja się tym zajmę - uklęknęłam przy nastolatce.
Oddycha, puls stabilny... Kilkanaście zadrapań, ale poza tym nic jej nie jest. Niepokoił mnie tylko fakt, że zemdlała wtedy, tam w "pokoju tortur". "Po dojechaniu poddam ją dokładniejszym badaniom...".
<Shadow? ( ͡° ͜ʖ ͡°) >




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic