-Wiesz, że to podróby?- śmiała się całym ciałem. Miałam
ochotę wbić jeden ze sztyletów w jej pieprzone gardło, ale powstrzymałam się.
Czas pokazać najmniej złośliwą część mej duszy.
Wymyśliłam skromny plan, który miał się zakończyć… No właśnie, czym? Jak
najdelikatniej weszłam jej w głowę i znalazłam tam, co szukałam. Namiary do
tego całego klanu Desert Eagles. Postanowiłam ją zagadać.
-Masz pojęcie, dlaczego? Bo gdy się nie ma broni i ucieka,
warto mieć choćby jeden przyrząd do zabijania- nie wykryłam u niej zdolności
czytania w myślach, z czego się cieszę. Jest za to zwinna. Wymknęłam się z jej umysłu
i włożyłam rękę do kieszeni, gdzie natknęłam się na kilka fiolek. Były małe i
trzymałam je na ostatnią szanse. Ten moment nadszedł. No dobra, nie będę ich
tak marnować… Przynajmniej ją postraszę.- A teraz proszę oddaj mi kurtkę. No chyba,
że nie chcesz po dobroci?
-Wiesz, może sobie zatrzymam, ładna taka… EJ!!!- krzyknęła
gdy pojawiłam się znienacka za nią. Przytrzymałam ją za ramię i nad jej głową trzymałam
buteleczkę, która na razie jest zwykłą wodą z barwnikiem, ale z telekinezą
natychmiast może się stać miksturą bólu.
-Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni!- Oddała mi kurtkę,
a ja wylałam na nią wodę. Pojawiłam się przed nią.
-Ty!!! Chodź już do tej bazy, bo więcej nie wytrzymam!-
zadeklarowała.
-A po cholerę mi to? I dziękuję za uwagę, lubię być niemiłą
dziewczynką- chichot z mojej strony.- Jestem…- podałam jej kartkę z moim
imieniem i nazwiskiem.
-Chloë? Ciekaw…-[powiedziała Klołi].
-Wymawia się Chloë!!!- [mówi się Klo] wywrzeszczałam na nią.
Zawsze ci popieprdoleni ludzie mnie tak nazywali. Nie chciałam jej od razu powiedzieć,
tylko się wywrzeszczeć.
-Lepiej chodźmy Chloë. Chcę zdążyć przed zmrokiem- rzekła.
Szłyśmy ścieżką przez ciemny las. Ptaki przestawały śpiewać
cholerną melodię i wylatywały nietoperze. Zmieniłam się w lisa, bo mi się
chodzić nie chciało, w sensie jako człowiek. Chodzenie nigdy się nie znudzi gdy
ma się ADHD. Zabrałam trochę ziół do eliksirów i podbiegałam do Lithae. Stała
jak wryta i pokazała palcem jakiegoś człeka.
-To Rite, szpieg. Mamy, przepraszam WY macie z wojnę z ich
klanem- szepnęła. Przeszłyśmy na około i na szczęście nas nie zauważył. Potem
już leciałyśmy do jakiejś kobiety.
-Tsume! Rite w waszym klanie. Przyprowadziłam nową z rozkazu
Chu, a teraz bye!- i wbiegła do lasu. Tyle z niej było…
<Tsume?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz