wtorek, 29 sierpnia 2017

Od Alessi

Noc. Jedyna pora, która wydaje mi się taka piękna. Te połyskujące na niebie gwiazdy, ciche pegrywanie skrzypiec świerszczy i latające w niektórych miejscach świetliki. Ubrana w tradycyjną sukienkę, kaptur oraz buty na obcasie, szłam sobie spokojnie po lesie. Czemu akurat tam? Tuż za laskiem było takie śliczne wzgórze i kiedy się tam siadało, było idealnie widać księżyc i gwiazdy. Cudny widok. Od kiedy pamiętam uwielbiałam nocne niebo i mogłam cały czas siedzieć i je oglądać. Dlaczego? Przypominało mi ono mój dom, który miałam przed tym jak się zgubiłam. Nikt mnie chyba nie szukał. Byłam pozostawiona samej sobie. Udało mi się na szczęście wyrosnąć na dużą i silną kobietę. Na dodatek, byłam niezależna, bo pożywienie zdobywałam sama w wieku 5 lat. Postanowiłam o tym nie myśleć... Zaczęłam przyglądać się pięknemu księżycowi. Tak śliczny... Poprawiłam mój kaptur z kocimi uszami, ale zatrzymałam się. Rozejrzałam się wokoło i zdjęłam go, aby moje uszka wreszcie odpoczęły od ciągłego nakrycia. Ogonteż wypuściłam spod narzutki, wymachując nim na boki. Uśmiechnęłam się i pomachałam nogami. Uniosłam dłonie do góry i pstryknęłam. W moich dłoniach pojawiła się kula swiatła. Kiedy zbliżałam do niej palec, to na nim uczepiała się niewielka kuleczka, którą rozrzucałam w różne strony wokół siebie. Kiedy wokół mnie było wystarczająco dużo światełek, uśmiechnęłam się i rozproszyłam resztę światła. Zaczęłam wymachiwać nogami, a potem opadłam na trawę, patrząc na nocne niebo. Czegoś mi brakowało. Może towarzystwa? Zaczęłam przejeżdżać palcami po trawie, przez co zaczęły się unosić zielonkawe, świecące pyłki. Uniosłam lekko jedną dłoń do góry, a obok mnie wyrosła biała róża. Zerwałam ją, delikatnie głaszcząc jej płatki. Jaka śliczna. Taka niewinna, a jednak ma kolce. Uśmiechnęłam się do kwiata, nadal gładząc płatki. Westchnęłam, patrząc na księżyc.
-A może bym się z kimś zaprzyjaźniła? Nie mam przecież znajomych i większość  czasu poświęcam dla spacerów i dla Divy...-powiedziałam sama do siebie.
Czasami tak miałam, gdy byłam na zewnątrz i była noc. Wmawiam sobie, że rozmawiam z księżycem. Kto wie, może nas rozumie? Zawsze swoje zmartwienia wyrzucałam w jego towarzystwie. Diva się ze mnie śmiała, ale to nie było śmieszne. Czułam, że tylko księżyc mnie rozumie. To był mój najlepszy w świecie przyjaciel. I w sumie jedyny. Mojej kotce mogę ufać, ale mam ją zaledwie 2 lata... To za mało. W ciszy westchnęłam, wpatrując się w gwiazdy. Wypatrywałam Małego i Dużego Wozu. Uwielbiałam te gwiazdozbiory. Po chwili zamknęłam oczy, zaciskając w dłoni różę. Słyszałam czyjeś kroki. Spanikowana się podniosłam i nałożyłam kaptur na głowę. Zapomniałam jednak o białym ogonie, który nadal był poza bluzą. Spojrzałam w stronę dźwięku, który mnie tak wybudził z marzeń. Zacisnęłam w dłoni różę, całkowicie zapominając o kolcach, które powbijały mi się w palce. Bolało, ale szukałam wzrokiem osoby, która szła w moją stronę. Na trawę skapnęło kilka kropel krwi.
<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mia Land of Grafic